niespokojna
Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 437
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: nibylandia
|
Wysłany: Czw 21:17, 06 Maj 2010 Temat postu: Przestrzeń senna |
|
|
Jak to jest gdy wchodzisz w moją głowę? Porównaj to z resztą, wybierz drogę najlepszą.- cytat od autorki. Przepraszam za ten tekst. No już. Dobrze. Zostawiam go na Waszą pastwę.
Prawdopodobnie jest równina, pełna czarnych krzyży. Przepełniona pomarańczowym niebem. Prawdopodobnie, bo trzeba oddać swój umysł by się tam dostać.
Wyśniłam właśnie tę równinę.
Była tam kolejka czarnych postaci, chciałam przejść bo czegoś szukałam.
Co Pani robi?!
Tutaj się czeka na swoją kolej!
Hej, zostało tam coś jeszcze? Po co my tu stoimy?
Nie wiadomo, ale trzeba stać.
Niech się Pani nie pcha!
Śmieć mi się chciało. Spokojnie kochani, ja nie tej kolejki szukam, bo ta to chyba kolejka do nieba. Biedactwa- za dużo was, wszyscy się w niebie nie zmieścicie. Szukam, pokazuję ludziom mój bilet, a oni tylko na niego zerkając, spalają się i w proch zamieniają.
„ z prochu powstałeś, w proch się obrócisz.”
Bilet mi mój Książe zarezerwował, więc dalej cierpliwie szukam.
Słyszę gwizd pociągu, czuję gorącą parę, widzę dopalające się w żarze pomarańczowych obłoków dzieci. Pociąg się zatrzymuje, wokół niego poświata biała. Szaleństwo nagle ogarnia ciała ludzkie. Matki zostawiają dzieci, mężowie porzucają żony, bliźni depcze bliźniego- byle do pociągu zdążyć, byle się zmieścić.
Już wszyscy zapakowani, jak w paczce. Wiatr rozwiewa popiół spalonych ciał, ciekawe dlaczego ja się ostałam? I nagle przychodzi do mnie zrozumienie. To wszystko to iluzja, drzwi pociągu zamykają się powoli. Wypchnięto z wagonu młodego chłopaka, on zrozpaczony dobija się, lecz drzwi już zamknięte. Podchodzę do niego, ale on już zwariował, mamrocze tylko:
Nie zmieściłem się, nie zmieściłem.- pyk! Spalił się.
Pociąg odjeżdża, opada kurtyna, na wagonach krwią wymazany napis „ PIEKŁO”, ludzie instynktownie wyczuwają, ze coś jest nie tak. Rozlegają się pierwsze przerażone krzyki zrozumienia.
Stoję sama wśród pyłu i smrodu spalonych ciał. Niebo czerwone niczym krew, pociąg niknie w oddali, czarne krzyże odwracają się do góry nogami. Tory przyprósza śnieg. Czuję jak gdybym nóg nie miała, więc siadam. A kiedy siadam, niebo się otwiera i z nieba Bóg schodzi. Zdawałoby się, ze Bóg, bo muskularne ma ciało i złota poświata zamiast twarzy. Głos ma donośny. I podczas gdy ja zastanawiam się, kto to, czy to aby na pewno On? Słyszę płacz i gorzkie łkanie. Łzy boże tworzą kilka rzek krystalicznych.
Jam Bóg ojciec Wasz, przyszedłem wierni po Was! A wyście mi w twarz opluli!
„ no to już po Tobie pieprzona ateistko”- tak sobie jakoś myślałam.
Wszystkie krzyże się łamią. A Bóg, właściwie Jego ucieleśnienie mówi:
- Byłem od Początku, Ja stworzyłem wszystko i ja wszystko unicestwię. A Ty kobieto- i tu pada jasność straszna na mnie.
Stoję na prawdopodobnej równinie, jedyna ocalała, jedyny niedowiarek.
Ty się ostałaś bo w nic nie wierzyłaś, ale teraz masz już dowody. Oh ludzie!- zaczyna, znów płacząc – Dzieci moje, źle z Wami będzie!
Bóg znika, rozmył się- jak kiepska iluzja. Niebo znów pomarańczowe.
Post został pochwalony 0 razy
|
|