Forum Pisarskie podziemie Strona Główna
->
Opowiadania
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Sprawy Administracyjne
----------------
Sprawy Administracyjne
Informator Kulturalny
Dekalog Użytkownika
Przedstaw się
Epika
Liryka
Dramat
Wydarzenia
Rozrywka
To już było
Fora
Różności
Nasza twórczość
----------------
Wiersze
Książki
Opowiadania
Dramat
Publicystyka
Inne
Archiwum
Twórczość Wydana
----------------
Poezja
Proza
Dramat
Debaty
----------------
"Poetae nascuntur, oratores fiunt"
"Laus alit artes"
"Parcere personis, dicere de vitiis"
"De omnibus dubitandum est"
Ogólne
----------------
Hyde park
Linkownia
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Alojzy.G.Cłopenowski
Wysłany: Sob 19:03, 08 Maj 2010
Temat postu:
Podobało mi się. Ciekawie napisane. Fajne opisy. Bogate słownictwo. Inspirujące. Aż pójdę coś napisać.
OSA
Wysłany: Wto 18:24, 11 Gru 2007
Temat postu: Motylla milość
Leży ciało, wśród kurzu i jesiennego słońca. Leży ciało na ubitej, kamiennej drodze. Niemal polnej. Leży ciało…, a obok niego klęczy mała murzynka w pstrokatej sukience. Małe ciemne oczka pokrywają się słoną, przezroczystą krwią, która spływa na szeroki, nieco zadarty nosek. Króciutkich, mocno skręconych włosów nie rozwiewa wiatr. Leży ciało przy lesie, prawie na skraju drogi…, a obok niego klęczy mała murzynka nie wiedząc co uczynić.
- Mamo…, mamo…- powtarza już tylko cicho zachrypniętym od szlochu głosem, który zagłuszają pojazdy mechaniczne sunące tuż obok, po asfaltowej nawierzchni. Małe chrabąszcze i olbrzymie smoki ubrane w blachę…
Siedzi mała murzynka. Załzawione oczy nie mają wyrazu. Wychudłe oblicze wytrzeszcza gałki, ukazuje zapadłe policzki.
„ Przytul mnie…, pomóż…, ocal…”- zdaje się wołać jej twarz. Jednak ona sama nic już nie mówi. Spierzchnięte wargi nie mają już siły by powtarzać, cokolwiek. To serce cierpi. Przez żołądek do serca. Głód, Pragnienie, Bezpieczeństwo. Pierwotne potrzeby. Nic więcej nie trzeba.
„ Przytul mnie…, pomóż…, ocal…”.
Nie sposób dostrzec małą murzynkę i ciało. Jak ślepy głupiec przechodzę obok nie zdając sobie sprawy z tego jaki dramat rozgrywa się obok. Dopiero nagły motyli zryw wyrywa mnie z tego stanu otępienia. Patrzę więc na niego. Zastanawiam się: „ Motyl? Pod koniec jesieni?”. Przystaję. Spoglądam jak sprawnie rusza skrzydełkami i ucieka, uważając mnie za niebezpieczeństwo. Zerkam na miejsce gdzie jeszcze przed chwilą siedział…
Leży ciało, wśród kurzu i jesiennego słońca. Leży ciało motyla. Ciało Paź królowej. Pochylam się, przyglądam. Cichy skowyt rozdziera moją duszę lecz umysł przypomina pełnym rozsądku głosem: „To tylko robak. To tylko owad. Co roku giną.”
Muszę przyznać mu rację. Unoszę głowę. Ruszam do domu z szumnym hasłem na plecaku.
Leży ciało, wśród kurzu i brudu, wśród cienia. Bez słońca. Na niebie szare chmury pomykają na północny- wschód. Leży ciało, a obok niego klęczy mała murzynka z cierpieniem i zgryzotą wypisanym na twarzy.
„ Przytul mnie…, pomóż…, ocal…”.
Zniknęła. Odleciała… Nie ma…
Nie idę tym razem sama. Nie pamiętam już gdzie wczoraj leżały zwłoki… Spoglądam pod nogi. Podjęłam już decyzję. Patrzę…, Paź królowej zmiażdżony przez koło leży, wgnieciony w kurz i kamienistą drogę. Jednak na jego twarzy wypisane są dwie sylaby: „Ta”, „ta”. Szukam więc dalej. Jest. Leży jak leżało wczoraj. Rzucam parę słów przez ramię. Pochylam się, chwytam za ciemno brązowy listek. Kładę obok drobnego ciała, delikatnie nabieram. Wiatr rozchyla małe skrzydełka. Nie mogę się poddać. Wiem o tym. Odkładam listek trochę dalej. Teraz spocznie już w trawie.
Z tyłu dobiegają mnie słowa:
- Rozumie…- czyżby przesycone westchnieniem?
„Nie bój się głębokich myśli, nie utoniesz”.
Obwieszcza plecak, gdy odchodzimy trzymając się za ręce, z miejsca, na które powróci mała murzynka w pstrokatej sukience, by wylewać słoną krew na rany matki.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
Regulamin