Forum Pisarskie podziemie Strona Główna
->
Opowiadania
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Sprawy Administracyjne
----------------
Sprawy Administracyjne
Informator Kulturalny
Dekalog Użytkownika
Przedstaw się
Epika
Liryka
Dramat
Wydarzenia
Rozrywka
To już było
Fora
Różności
Nasza twórczość
----------------
Wiersze
Książki
Opowiadania
Dramat
Publicystyka
Inne
Archiwum
Twórczość Wydana
----------------
Poezja
Proza
Dramat
Debaty
----------------
"Poetae nascuntur, oratores fiunt"
"Laus alit artes"
"Parcere personis, dicere de vitiis"
"De omnibus dubitandum est"
Ogólne
----------------
Hyde park
Linkownia
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Alojzy.G.Cłopenowski
Wysłany: Pią 12:36, 14 Maj 2010
Temat postu:
Podobało mi się. Trafione "rzucanie" słowami.
"Cieniowana miękkim ołówkiem kreatura, prosto z piekła. Popadała od skrajności w skrajność, lustra pękały"
To zdanie szczególnie przypadło mi do gustu.
niespokojna
Wysłany: Czw 19:31, 13 Maj 2010
Temat postu: Fascynacja o tym jak stworzono Kobiety
Wybaczcie mi za początkowe wulgaryzmy. Zwykle staram się ich wystrzegać. Przynajmniej w tekstach, lecz myślę, że tym razem były niezbędne do nakreślenia postaci. Autorka.
- Kurwa Twoja jebana mać! Odezwij się, słyszysz? – krzyk niósł się echem wśród betonowych murów. – Widzisz mnie? Kim dla Ciebie jestem, zapałką czy kamieniem?
Co z tego, że moje oczy są przekrwione i przesycone zimnem? – krzyk, przerodził się w głuchy szept, brakowało w nim jakiejkolwiek intonacji głosowej. – Boże! – W szepcie znów zrodził się skowyt. Skowyt uosobionej samotności.
Ten jeden samotny atom, zapałka, kamień, może jakiś mały samotny Bóg, próbował egzystować wśród zgnilizny swojego świata. Paznokcie miał ohydne, nie znał nikogo, nie wierzył w nic. On to była gnijąca pustka. Pustka pusta jak szklanka z wodą, nie najesz się nią, nie nasycisz. Cieniowana miękkim ołówkiem kreatura, prosto z piekła. Popadała od skrajności w skrajność, lustra pękały. Duch w człowieczej postaci, człowieczej, choć nie do końca. Niewprawną ręką pociągniętej, zwierzęcego coś się w niej kryło.
Cząstka życia, skatowana powietrzem, niewymowna, nieimienna. Nakarmiona mrokiem, ciemnością i cieniem tego czym oddychamy.
Cień powietrza, deptał mu po piętach. Diabeł śmiał gdzieś nad głową, Bóg gdzieś w dole pełnym bluźnierstw. Spalony na stosie, zmieszany z błotem Bóg. Ból głowy, wyciskał z oczu ostatnie łzy, tak często było, kiedy wszystko inne zawodziło. Tak zrodził się Artysta.
Kobiety to sto procent spirytusu.- zwykł mawiać. Czysta fascynacja ogniem, igranie z czarną magią. Z wprawnym Artystą. Artysta, ten z poddasza, płynnymi pociągnięciami pędzla wyczarował najpiękniejsze dziwki na ulicy. I co lepsze, najtańsze. Piękne, co prawda, tylko sylwetki, ale w tunelu, światła nie ma. A one swoje szpetne twarze starannie chowają w ciemnościach granatowych. Zawędrowaliśmy do impresjonizmu, tam pojawia się granatowy cień. Ten z poddasza, wyczarował delikatne wprawne dłonie z porcelany. Dłonie, które mogą podarować Ci rozkosz, wywabić z Twych ust kilka słodkich jęków. Może to Bóg, może Szatan?
Wydział zabójstw zamknięty, zostały skórzane kajdanki, kochanie.
Było tam miasto, które miało swoje własne księżyce. Wschody i ich zachody; srebrnego światła, na śniegu. Wieczni Ludzie czekający na słońce, zastygli w chłodzie i parze, zastygli w wyrazie niemego przerażenia; poruszały się tylko oczy, karmili się gwiazdami i ciszą.
- Hej, twoja żona nie żyje.
- Naprawdę? - zero zaskoczenia, żadnych emocji. Stalowa maska, żelazna pięść.
Szept, szalona modlitwa. Różaniec rozerwałeś, koszulę też. Krzyż, toczy się jak szklana, wróżbiarska kula.
Indyjskie oczy, długie wrośnięte w skórę paznokcie. Stworzenie z nożyczkami wbitymi w serce.
Szepczę z trwogą zlepek trzech liter B-Ó-G, spoglądając na nie.
Tam gdzie rozległ się krzyk heretyka i wrzask nowego, gwałconego dzieła Artysty z poddasza, tam prześwietlili mi łeb rentgenowską lampą Pana Doktora.
Teraz umierasz, pamiętaj by nie stłuc mojej ulubionej filiżanki!
Wosk spływa po Twoim ciele.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
Regulamin