Forum Pisarskie podziemie Strona Główna
->
Opowiadania
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Sprawy Administracyjne
----------------
Sprawy Administracyjne
Informator Kulturalny
Dekalog Użytkownika
Przedstaw się
Epika
Liryka
Dramat
Wydarzenia
Rozrywka
To już było
Fora
Różności
Nasza twórczość
----------------
Wiersze
Książki
Opowiadania
Dramat
Publicystyka
Inne
Archiwum
Twórczość Wydana
----------------
Poezja
Proza
Dramat
Debaty
----------------
"Poetae nascuntur, oratores fiunt"
"Laus alit artes"
"Parcere personis, dicere de vitiis"
"De omnibus dubitandum est"
Ogólne
----------------
Hyde park
Linkownia
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Sleepwalking
Wysłany: Czw 21:37, 17 Lut 2011
Temat postu:
klimat tak jakby mi znany
memento
Wysłany: Czw 20:07, 17 Lut 2011
Temat postu:
Popraw te "dowidzenia". Hmmm, kończy się trochę jak Proces, z tym, że nie ma fabuły. Brakuje tu jakiejś głębi, przekazu, pozostał suchy opis. Brzmi jak ćwiczenie własnego stylu i narracji.
Vesemir
Wysłany: Czw 19:52, 17 Lut 2011
Temat postu: Majster Styrkawski
- Ileż do cholery mam jeszcze czekać? – ze zdenerwowaniem w głosie zapytał majstra Styrkawskiego, doktor Ruszkis– Czy naprawdę nie da się szybciej wykonać moich krzeseł?
- Ależ najjaśniejszy Panie – próbował wybrnąć z sytuacji rzemieślnik – krzesła mogą być gotowe i jutro rano, ale czy naprawdę chce Jaśniepan dostać coś, co załamie się pod ciężarem pańskiej teściowej? – próbował zażartować. Jednak na twarzy doktora nie widać było nawet lekkiego uśmiechu, przeciwnie, wydawać się mogło, że jest on jeszcze bardziej zdenerwowany.
- Panie, moja teściowa umarła miesiąc temu, a krzesła mają być jutro rano. Dowidzenia Panu.
- Dowiedzenia – odburknął majster Styrkawski. Pierwszy raz spotkał on tak ponurego i przemądrzałego klienta. Warto wspomnieć, że był bardzo dobry w swoim fachu, to jest w stolarce. Sam burmistrz Pietrzenic zamawiał u niego stół do swojej jadalni. Ołtarz w pietrzenickim kościele to także dzieło majstra Styrkwaskiego. Jakim prawem więc, jakiś doktorek będzie nim pomiatał, kiedy ważniejsze osobistości były zadowolone z wykonywanych przez niego usług? Długo nie myśląc majster zdecydował, że w nosie ma doktora Ruszkisa, i że idzie do domu, bo jest już śpiący. Warsztat Styrkawskiego znajdował się w dosyć sporej odległości od lokum, w którym mieszkał, toteż podróż zajmowała mu dobre pół godziny. Tego wieczoru jednak, z powodu deszczu, majster postanowił zatrzymać się na kufel piwa w barze, który był mniej więcej w połowie drogi między jego domem, a warsztatem. Knajpa była wypełniona po brzegi, zapewne z powodu pogody na zewnątrz. Styrkawski zamówił mocne piwo i zasiadł na, zapewne ostatnim, wolnym krześle. Po chwili pojawiła się kelnerka z kuflem złocistego płynu. Jakież było zdziwienie majstra, gdy w kelnerce, rozpoznał swoja niedoszłą małżonkę. Liczył na powspominanie dawnych czasów, ale gdy ta tylko go zobaczyła, od razu wróciła do kuchni, zapewne oddając zamówienie innej pracownicy tej speluny. Kiedy już majster dostał swoje zamówienie, czym prędzej je wypił i wrócił z powrotem na trasę wędrówki. Tego wieczoru powrót do domu był wyjątkowo długi. Na niebie powoli robiło się pusto, pozostał tylko wielki Księżyc. Dłużąca się podróż zmusiła Styrkawskiego do refleksji. Miał on już ponad 40 lat, a wciąż żył samotnie. Powrót do domu wcale go nie cieszył. W warsztacie pojawiali się przynajmniej jacyś klienci, a w domu ani żywej duszy. Miał majster kiedyś kota którego nazywał Rufus, ale ten zdechł po zjedzeniu trutki na szczury rozsypywanej po całej kamienicy. W końcu udało się Styrkawskiemu dotrzeć do drzwi swojego mieszkania. Włożył klucz do zamka, delikatnie nacisnął klamkę i zobaczył ciemną postać chowająca do worka wszystko co miało jakąkolwiek wartość. Ewidentnie zdziwiony powrotem właściciela jegomość, dźgnął Styrkawskiego nożem prosto w serce. Wyjął mu jeszcze z tylnej kieszeni spodni portfel, starannie zamknął drzwi i uciekł. Ciało majstra znalazła dopiero po tygodniu sąsiadka, którą zaniepokoił fetor wydobywający się z mieszkania Styrkawskiego, oraz fakt, że dawno go nie widziała. Na pogrzebie nie pojawił się nikt.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
Regulamin