Forum Pisarskie podziemie Strona Główna
->
Opowiadania
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Sprawy Administracyjne
----------------
Sprawy Administracyjne
Informator Kulturalny
Dekalog Użytkownika
Przedstaw się
Epika
Liryka
Dramat
Wydarzenia
Rozrywka
To już było
Fora
Różności
Nasza twórczość
----------------
Wiersze
Książki
Opowiadania
Dramat
Publicystyka
Inne
Archiwum
Twórczość Wydana
----------------
Poezja
Proza
Dramat
Debaty
----------------
"Poetae nascuntur, oratores fiunt"
"Laus alit artes"
"Parcere personis, dicere de vitiis"
"De omnibus dubitandum est"
Ogólne
----------------
Hyde park
Linkownia
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
ploszek
Wysłany: Śro 18:50, 29 Lut 2012
Temat postu: Sens Życia
I co... szczęśliwa istoto? Wiesz... żył kiedyś chłop. Ot taki zwykły. Nieopodal jego chaty rzeczka płynęła, tak więc wody mu nie brakowało nigdy, choć za wiele jej nie miał. Jednak potrzeby miał niewielkie, więc wody było w sam raz. Któregoś dnia jak zwykle wyszedł z chałupy, by zaczerpnąć dzban wody ze strumienia. Zapatrzył się na okoliczne łąki i jak zwykle zachwycił ich pięknem... brzdękkkk.... taki dźwięk wyrwał go z zamyślenia. Spojrzał w dół... i zdziwił się... w strumieniu zamiast wody były jeno kamienie... Zasmucił się okrutnie. A cóż on teraz pocznie? Czy ma szukać innego miejsca? Przyzwyczaił się przez wiele lat do tego... bezpiecznego kawałka ziemi, który dawał mu wszystko czego pragnął. Minęło kilka dni... Chłop z braku wody nie miał już sił, by iść szukać nowego miejsca na ziemi... z wodą... Upadł na podłogę swojej skromnej chaty... pomyślał, że nie chce tu umierać... chce zobaczyć chmury... ptaki... Ostatkiem sił wyczołgał się na zewnątrz. Zaraz za progiem padł. Nie miał już sił. Przewrócił się na plecy i patrzył w niebo... jakie piękne... ptaszki śpiewają... drzewa szumią... eh szkoda umierać... Nagle coś wpadło mu w oko... i w drugie... nie... niee... chcę do końca widzieć ten piękny świat... ostatnie łzy popłynęły mu z oczu... Zasnął... Obudził się. Coś delikatnie dotykało jego twarzy... raz po raz... Otworzył spieczone, wyschnięte usta... poczuł na nich chłodny dotyk... jakby motyl nocny musnął skrzydłami jego wargi... i nagle... więcej motyli... i więcej... Nieśmiało coraz szerzej rozwierał szczęki... i szerzej... i szerzej... połykał coraz więcej dotyku motyli....... Minęło mgnienie czasu. Chłop wyszedł z chaty jak co dzień i poszedł nad strumień. Upadł na kolana i wpatrywał się w swoje zniekształcone odbicie... Nabrał wody w dzban. Tak, dzban wody jest bardzo dobry... smaczna zdrowa woda... ale te motyle skrzydła... to źródło życia...
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
Regulamin