Forum Pisarskie podziemie Strona Główna
->
Opowiadania
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Sprawy Administracyjne
----------------
Sprawy Administracyjne
Informator Kulturalny
Dekalog Użytkownika
Przedstaw się
Epika
Liryka
Dramat
Wydarzenia
Rozrywka
To już było
Fora
Różności
Nasza twórczość
----------------
Wiersze
Książki
Opowiadania
Dramat
Publicystyka
Inne
Archiwum
Twórczość Wydana
----------------
Poezja
Proza
Dramat
Debaty
----------------
"Poetae nascuntur, oratores fiunt"
"Laus alit artes"
"Parcere personis, dicere de vitiis"
"De omnibus dubitandum est"
Ogólne
----------------
Hyde park
Linkownia
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
ploszek
Wysłany: Śro 18:53, 29 Lut 2012
Temat postu: Niebo...
Lata osiemdziesiąte, wieś na wschodzie Polski. Była sobie rodzina. Tradycyjna, rzec można, że zacofana strasznie. Patriarchat totalny. Żona męża i dzieci byli ślepo posłuszni. Ojciec rządził. Całe życie jego i poddanej mu rodziny podporządkowane było ślepej, bezgranicznej wierze w Boga i kościół.
Jak to na wsi, było i jest w każdym gospodarstwie były koty. Dzieci jak to dzieci... a zwłaszcza dziewczynki uwielbiają kociaki. Ojciec ten miał dziesięcioro dzieci. Jedną z nich była dziewczynka o imieniu Weronika, która wyjątkowo kochała kociaczki. Zdarzyło się, że podwórkowa kotka powiła pięć małych kotków. W stodole oczywiście. Weronika oszalała z radości! Przynosiła świeże mleko, pilnowała, żeby psy nie niepokoiły maluchów. Pewnego dnia będą w stodole wlazła na siano i zasnęła. Jakiś hałas obudził ją. Widziała jak ojciec napełnia wiadro wodą, potem wielka garścią zgarnia wszystkie pięć kotków i wrzuca je do wiadra... Na wiadro położył deskę. Weronika bała się odezwać... wiedziała, że ojca nie można denerwować... wiszący na ścianie gruby, twardy pas pomagał mu w utrzymaniu dyscypliny. Uciekła ze stodoły przez dziurę w tylnej ścianie. Po kilku godzinach poszła do stodoły. Kotków nie było. Wiadra też...
Po kolacji poprzedzonej długą modlitwą ośmieliła się zapytać ojca o kotki... Odpowiedział, że kotki poszły do nieba, bo tam będzie im dużo lepiej niż na ziemi i dla każdego w niebie jest lepiej.
Na podwórzu gospodarstwa stała wielka balia, która służyła za miejsce do kąpieli i prania. Matka, ta żona ojca, zebrała brudne odzienie i poszła robić pranie. Już chciała wrzucić odzienie do balii, gdy zobaczyła, że coś w niej pływa...
Rok wcześniej urodziła bliźniaki. Chłopca i dziewczynkę. Teraz te dzieci unosiły się na powierzchni wody w balii...
Matka błędnym wzrokiem patrzyła na martwe dzieci... gdy podbiegła do niej uśmiechnięta, szczęśliwa Weronika.
- Mamo, Mamo! Widzisz? Teraz dzieci są w niebie! Jak kotki!
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
Regulamin