Forum Pisarskie podziemie Strona Główna
->
Liryka
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Sprawy Administracyjne
----------------
Sprawy Administracyjne
Informator Kulturalny
Dekalog Użytkownika
Przedstaw się
Epika
Liryka
Dramat
Wydarzenia
Rozrywka
To już było
Fora
Różności
Nasza twórczość
----------------
Wiersze
Książki
Opowiadania
Dramat
Publicystyka
Inne
Archiwum
Twórczość Wydana
----------------
Poezja
Proza
Dramat
Debaty
----------------
"Poetae nascuntur, oratores fiunt"
"Laus alit artes"
"Parcere personis, dicere de vitiis"
"De omnibus dubitandum est"
Ogólne
----------------
Hyde park
Linkownia
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Dickson
Wysłany: Pon 16:40, 02 Paź 2006
Temat postu:
JA bym powiedział że to jakaśballada albo coś w ten deseń, ale mnie sie podoba. Jednak było tak kilka błędów w tym rzeczowy więc 4.
memento
Wysłany: Pon 15:31, 02 Paź 2006
Temat postu:
hmmm... to jest wiersz czy opowieść wierszem?
Zdolności nieprawie na ogół używane,
Dla was razy wiele bardzo pożądane.
tu jest błąd i to tak psuje wszystko że trzeba to pare razy przeczytać żeby zrozumieć
ale tak to jest gdy chce się na siłe. poza tym historia nędzna motyw ograny, zero fabuły raczej pieśń pochwalna. mam pomysł napisz coś w rodzaju książki wierszem ale z fabułą pisałeś że możesz i potrafisz. sorki ale jak dla mnie 2
Solaris
Wysłany: Pon 15:06, 02 Paź 2006
Temat postu: Życie wojownika
Dopięty pas i równy krok -
Tak podążałeś w najgorszy mrok.
W jaskiniach i grotach, ciemnych komnatach
Ścieżkę odnaleźć potrafiłeś choćby po latach.
Towarzysz - przyjaciel, wierny cień.
Sam byłeś nocą, z kompanią w dzień.
*
Nie bałeś się huków, ryków i wrzasków,
Spragniony nie byłeś wiwatów, oklasków.
Choć sława często Cię wyprzedzała
Nie przejmowałeś się nią ni z mała.
Lecz miło było posiedzieć w gospodzie,
Opowiedzieć słuchaczom o ciężkiej drodze.
*
Bitew stoczyłeś w swym życiu nie mało.
Złota się przy nich do worka nabrało.
Lśniące ostrze dzielnego miecza
Widoczne było dla wrogów z daleka.
Otuchy dodawał czysty blask
Sprzymierzeńcom, niczym poranny brzask.
*
Samotne wycieczki w góry i lasy,
Nie raz zdarłeś na nich obcasy.
Zwierząt i tworów spotkałeś tyle,
Ile barw na skrzydłach mają motyle.
Niejedno z nich krwiożercze było.
Życia by Cię prawie pozbawiło.
*
Dopóki okrutny czarownik nie splątał Ci nóg,
Tchórzył przed Tobą najtwardszy wróg.
Troll i otiag, wiwerna i smok.
Za nimi podążał sokoli wzrok.
Ognisty oddech, okropny smród.
Utrudniał Ci walkę zażarty wróg.
*
Lecz były i dobre strony podróży.
Tak jak to jasnowidz Ci niegdyś wywróżył.
Spotkałeś przyjaciół gotowych na wiele.
Ogromne serce w malutkim ciele.
Pomagał Ci człowiek, elf i krasnolud.
Miałeś znajomych wśród druidów i gnomów.
*
Piliście razem w karczmie wino i piwo.
Nie było między wami waśni, o dziwo.
Nie kłóciliście się o złoto, klejnoty.
Każdy walczył z czystej ochoty.
A gdy tęskno komuś było do domu,
Nikt nie przeszkadzał w powrocie nikomu.
*
Trudne niekiedy zdarzały się dni.
Ranni druhowie, między nimi Ty.
Ach, jakże dobrze, że znalazł się kapłan w drużynie,
Co zwojów przeróżnych miał pełną skrzynię.
Potrafił rany wyleczyć. Ba! Do życia przywrócić!
Wam wielce pomóc, a nieprzyjaciół zasmucić.
*
Zdolności nieprawie na ogół używane,
Dla was razy wiele bardzo pożądane.
Toteż był między wami
Przemiły złodziej, przez ogół lubiany.
Zamki otworzyć dla niego to mało,
Wiele znał sztuczek. Pułapki rozbrajał śmiało.
*
A gdy do walnych starć dochodziło,
Potężne uderzenie się wielce liczyło.
Wojownik mężny, w boju był srogi,
Najzacieklejszym wrogom pokruszył był nogi.
I czasem popadał w amok przerażający,
Gdy jeden z jego kompanów był konający.
*
W wojaczce, jak wiadomo wszystkim,
Potrzebna jest czasem zachęta do bitki.
Więc barda mieliście dobrego.
Nie dość, że walczył wspaniale, głosu pozazdrościć cudnego.
Gdy ballady dźwięk roztaczał się wokół,
Szklana łza kręciła się w oku.
*
Twój ostatni przeciwnik był nad zwyczaj straszny,
Wszędzie wokół słychać było piski i wrzaski.
O żadnej litości nie było mowy.
Coć nawet taka myśl nie przyszła Ci do głowy.
To był czarodziej,
Nie elf jednak i nie człowiek.
*
Potwór to był straszliwy,
Przyzywał inne stwory i dziwy.
Gdy jeden zginął już był następny.
Tej nocy wiele dziesiątek zginęło z Twej ręki.
Miały one jakąś aurę magiczną.
Nie mogłeś wyrządzić im krzywdy ni mieczem, ni włócznią.
*
Aż w końcu ustąpiło hartowane żeliwo.
Tarcza pękła na dwoje wraz z dzidą.
Pogięta zbroja, stępiony miecz.
Lecz Ty nie ustępowałeś. Ach! Lecz...
Na kolana padłeś, nie wstałeś już.
Wokół Twych stóp zabłyszczał kurz.
*
Wstawał poranek, wraz z nim przychodziła czerń.
Wyciągnąłeś z ciała bolący cierń.
Ostatnim wysiłkiem napiąłeś cięciwę,
Wsadziłeś strzałę, odrzuciłeś grzywę.
Gdy odpowiedzialny Twej śmierci miał odejść,
Obrócił po raz ostatni za Tobą głowę.
*
Zobaczył swój koniec, nie ma go już.
Z przebitym gardłem pochłonął go mróz.
Kusza wypadła z Twych silnych dłoni.
Zgięło się ciało w pośmiertelnej agonii.
Zamknięte powieki, zaciśnięta pięść.
Na Twe czoło spadło kropel wody pięć.
*
I tam gdzie niegdyś leżałeś Ty.
Tak teraz tam śnią się najpiękniejsze sny.
Rozłożyste drzewo pod niebo się wspięło.
By droga być Twoją, ostatnią, do Niego.
Zieleń jego bujna, twardy, mocny pień.
Niby Twoje serce i Twój wierny cień.
*
Ścieżka przecudna prowadziła do celu,
W tak wspaniałym świetle doszło tam niewielu.
Najpierw była ciemność, potem przyzwyczaił się wzrok.
Byłeś pośród chmur, gdzie panował mrok.
Nagle, znikąd światło. Niewielki tunelik.
Szedłeś w jego stronę. Po przejrzystej bieli.
*
Skończyły się drogi.
Już nie kroczą Twe nogi.
Noc była cicha i pusta.
Już nie szepczą Twe usta.
Kiedyś śpiewałeś harde przyśpiewki.
Dziś zakończyłeś żywot nielekki.
*
Brązowe włosy, krzaczaste brwi.
Dziś otworzyłeś ostatnie drzwi.
Ostatnia podróż, ostatni dech.
Za posłanie Ci służył zielony mech.
Zabiły dzwony, serce już nie.
Teraz na świecie już nie ma Cię.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
Regulamin