Forum Pisarskie podziemie Strona Główna
->
Książki
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Sprawy Administracyjne
----------------
Sprawy Administracyjne
Informator Kulturalny
Dekalog Użytkownika
Przedstaw się
Epika
Liryka
Dramat
Wydarzenia
Rozrywka
To już było
Fora
Różności
Nasza twórczość
----------------
Wiersze
Książki
Opowiadania
Dramat
Publicystyka
Inne
Archiwum
Twórczość Wydana
----------------
Poezja
Proza
Dramat
Debaty
----------------
"Poetae nascuntur, oratores fiunt"
"Laus alit artes"
"Parcere personis, dicere de vitiis"
"De omnibus dubitandum est"
Ogólne
----------------
Hyde park
Linkownia
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Gość
Wysłany: Czw 14:37, 15 Kwi 2010
Temat postu:
moim zdaniem jest to bardzo fajne mimo iż zdarzaja sie powtórzenia ale jest kilka rzecze na które chciała bym że bys zwrócił uwagę kiedy opadł na posłanie odrazu zasnął to dlaczego pózniej jeszcze mówi skoro miał spać i jak przecinał te krzeki brakowało mi tam wiecej emoci ja bym to napisała tak:
:P :arrow: tak gdy tylko dobył miecze nie zwlekając ruszył na krzewy .rozcinał je z ogromną wsciekłocsią furia która go ogarneła z powodu przerwanego snu nie pozwalała mu przestać...
ale ja nie chce ci tu zbytnio mieszać ale ogulnie jest bardzo fajne masz talent :* podoba mi sie to w jaki sposób piszesz :D
memento
Wysłany: Nie 16:30, 25 Lut 2007
Temat postu:
jak można się "przystosować do piorunów"? jak można "próbować zażartować"? Tylko w pierwszym zdaniu jest ta wkurzająca narracja:D nie powinno być "staje" tylko "stanęło"
Bo tak to wszystkie te rzeczy działyby się w tym samym czasie. Przejdźmy do fabuły, wojownicy i podróż
dość oryginalnie:P stop... dalej też masz błędy w narracji np. "Nichlas jest" raczej "był". Kapitan Gwardii cesarskiej ruszający z wrzaskiem na krzaki...
dobra idę przeczytać następną część
PheoniX
Wysłany: Pią 17:14, 23 Lut 2007
Temat postu:
hehe dobrze wiedzieć ;]
Pussylover
Wysłany: Pią 17:12, 23 Lut 2007
Temat postu:
jak znowu nie bede mogl spac w nocy lub bede musial jakis film sciagac to cos napisze;p a z krzakami nic nie dodalem, bo nie mialo juz ich co zaatakowac;p
PheoniX
Wysłany: Pią 17:06, 23 Lut 2007
Temat postu:
zapowiada się całkiem całkiem
ale z tymi ruchami w krzakach to mogłeś coś dodać
na przykład podczas warty tego drugiego mogło ich faktycznie coś zaatakować
w jednym miejscu znalazłem jeszcze jakieś powtórzenie i zmienił bym to na inne słowo ale ogólnie to bardzo mi się podoba
czekam na dalszy ciąg z niecierpliwością
Pussylover
Wysłany: Czw 23:04, 22 Lut 2007
Temat postu: Smoczy Kieł, rozdział pierwszy: kurierzy
Cisza... nagle słychać uderzenie piorunu, po chwili drzewo rosnące najbliżej drogi staje w płomieniach.
-Uff... blisko było- rzekł Nichel, ciągle niemogący się przystosować do tych piorunów
-To nie pierwszy piorun jaki trafia tak blisko. Gdyby któryś miał nas trafić, już dawno byśmy nie żyli- pocieszał go Eldred- Nie zapomnij że mamy do spełnienia bardzo ważne poselstwo, widocznie same Niebiosa nam sprzyjają.
-Oby... Oby... nie chciałbym, żeby któraś błyskawica trafiła we mnie. Ale przynajmniej nie umierałbym długo!- próbował zażartować Nichel. Jego towarzysz zbył to milczeniem. Przywykł już do durnego humoru swojego młodszego kompana.
Jechali już drugi tydzień. Ich cel stawał się coraz bliższy. Musieli dostarczyć pewien pakunek do królewskiego dworu w Mellerdo. Nikt oprócz nadawcy nie wiedział, co to jest. Kurierzy wiedzieli tylko, że jest to bardzo ważne, i za każde opóźnienia lub kłopoty mogą zapłacić głową.
Mknęli więc przez rozległe równiny Ellerdii, często porośnięte drzewami, w deszczu lub w słońcu, dążyli ciągle przed siebie nie szczędząc koni. Ani Nichel ani Eldred nie zdjęli ani na chwilę swojego rynsztunku. Chociaż było im bardzo ciężko, jechali we włożonych hełmach i kolczugach, obaj z przypasanymi mieczami, Nichlas dodatkowo z łukiem i kołczanem pełnym strzał. Nikt nie znał pochodzenia tej amunicji, wiadomo było jednak, że żadna strzała nigdy nie chybiała celu. Nichlas jest kapitanem dywizji łuczniczej, broniącej Arshantii, starodawnego miasta leżącego na pustyni Darsiente. Natomiast Eldred... Eldred jest kapitanem Gwardii Cesarskiej, niewielkiej grupy mającej na zadaniu za wszelką cenę chronić władcę i następcę tronu. Aktualnie całym Gildreanem władał cesarz Rean IV, nie miał on jednak dziedzica. Ale wracając do Eldreda, sam fakt o tym, iż jest on w Gwardii Cesarskiej świadczył o tym, że posiada on umiejętności jakich zwykły śmiertelnik posiadać nie powinien. Był świetnym wojownikiem, nie obce mu również było zielarstwo i sztuka leczenia.
Kurierzy zatrzymali się. Musieli w końcu się przespać po 3 dniach na końskim grzbiecie, z przerwami tylko na posiłki. Na zmianę czuwali nad tym, aby ognisko nie wygasło. Musieli również uważać na dzikie zwierzęta. Żaden z nich ani przez chwilę nie podejrzewał, iż ta paczuszka, nie dłuższa niż przedramię normalnego człowieka, będzie przyczyną tak wielkich problemów w przyszłości. Żaden z nich również nie podejrzewał, że nie wrócą do domu tak szybko, jak to obiecali swoim rodzinom. Teraz po prostu starali się jak najlepiej wykonać powierzone im zadanie. Przez pierwsze 6 godzin czuwać miał Nichel, przez kolejne 6 Eldrid.
Około 1 w nocy Nichel poruszył się niespokojnie. Coś poruszało się w zagajniku zaraz za kręgiem światła rzucanego przez ognisko.
-Psst, Eldrid, pobudka!- starał się obudzić przyjaciela Nichel
-Co jest, już moja kolej? Nie za wcześnie jeszcze?- zapytał zaspanym, lecz już nieufnym głosem Eldrid
-Mamy towarzystwo, więc dobądź miecza, przyjacielu, nie wiem co to może być, ale instynkt podpowiada mi, iż nie jest to jeż ani wiewiórka
Eldrid dobył miecza. Tylko ze swoim wiernym, dwuręcznym mieczem czuł się pewnie. W kolczudze, z mieczem zaciskanym w dłoniach, z hełmem na głowie, wyglądał niczym pomnik dawno umarłego bohatera. Chwilę później ten pomnik ruszył z rozdzierającym uszy wrzaskiem przed siebie. Wywijał mieczem na lewo i na prawo, ciął krzaki, niszczył drzewa, nie liczyło to się dla niego. Chciał tylko dorwać tego, przez którego musiał wstać przed jego wartą.
-Wyłaź, zanim pozbawię cię głowy! Wyłaź mówię!
Ale nic się nie działo. Otoczenie pozostało tak samo nieruchome i pogrążone w ciemności jak dawniej. Po chwili Eldrid zmęczony, padł na swoje posłanie i usnął.
-Obudź mnie, jak przyjdzie czas na moją wartę-zdołał jeszcze usłyszeć Nichel.
Tak więc odpoczynek trwał nieprzerwanie. Nichel obudził Eldrida, który mimo że zmęczony, był bardzo szczęśliwy z tego, że w nocy mógł się wykazać. Rano obaj wypoczęci wsiedli na konie i ruszyli w dalszą drogę, ku coraz szybciej zbliżającemu się przeznaczeniu. Przeznaczenie, które raczej nie ucieszyłoby nikogo na tym świecie.
to be continued...
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
Regulamin