Autor |
Wiadomość |
maadonnabm |
Wysłany: Śro 16:53, 05 Gru 2012 Temat postu: |
|
Dlaczego czasami warto przypomnieć sobie wlasne rosterki na jakiś temat. |
|
|
OSA |
Wysłany: Pią 15:14, 07 Gru 2007 Temat postu: |
|
Piscine..., och..., skąd ja to znam:) dlatego piszę tylko godzinę dwie i mam nadzieję już więcej do tego, co napisałam, nie wracać |
|
|
Piscine P. |
Wysłany: Pią 14:53, 07 Gru 2007 Temat postu: |
|
Czekałam na taki tekst. Cenię Cię za to, że nikomu nie słodzisz i potrafisz pisać PRAWDZIWIE- o realiach, o tym, co doprowadza do szału , a nie tylko i wyłącznie cieszy. To duży atut pisarski. Mnie na przykład dręczy powracające przekonanie o infantylizmie moich tekstów, ilekroć przeczytam je po paru dniach. Nawet jeśli ktoś je pochwali, dla mnie są nacechowane dziwnym rodzajem nostalgii/Pisz nadal |
|
|
memento |
Wysłany: Pią 6:49, 07 Gru 2007 Temat postu: |
|
Spałem i już Ci odpisałem na gg co o tym myślę;] |
|
|
Luthiene |
Wysłany: Czw 22:23, 06 Gru 2007 Temat postu: |
|
dobra memento zmieniam. miałeś okazje dziś zweryfikować to co poprawiłam, nie zrobiłeś tego. nooo jak coś nie bedzie pasować.... ; ) wiec sie teraz nie czepiaj:P
wycinam ten tekst gdzie pisze "o tyhc co nie moge bez nich zyć" a o tych wyjątkach zmieniam na :
Są wyjątki. Ludzie naprawdę oryginalni. Tych toleruję. I już nie przykładam się do lekcji „obserwatorstwa” jak u tych pierwszych. Znam ich na tyle dobrze, że nie wiem czym mnie jeszcze zaskoczą. Niepospolici w heroizmie codziennych spraw. Mimo wszystko,nie są bohaterami… |
|
|
OSA |
Wysłany: Czw 20:16, 06 Gru 2007 Temat postu: |
|
Ja już komentowałam prywatnie i mnie się podoba Kwestia gustu. Wszystko to nasze gusta...<zamyślona> |
|
|
memento |
Wysłany: Czw 18:09, 06 Gru 2007 Temat postu: |
|
Nie pasuje mi to:
Cytat: | Są wyjątki. Ludzie naprawdę oryginalni. Tych podziwiam. Ci są prawdziwi. Umieją zrozumieć, pokazać i porozmawiać. Wiedzą czego chcą. niezależnych. Są też tacy, bez których nie wyobrażam sobie życia. Potrafią rozśmieszyć, zabawić | Tyle różnych określeń, a Ja nie czuję tego, nie jestem(chyba xD) osobą z Twojej klasy i nie wiem o co ci chodzi. To tak jakbyś pisała o bohaterach bez imienia i opisywała ich samymi przymiotnikami. Te mini-wnioski cię ratują, bo poza nimi tekst pozbawiony jest obiektywności, co jest jego zaletą oczywiście i cechą felietonu, ale posiada subiektywny, niczym nie udokumentowany punkt widzenia, przez co autorka równie dobrze może żyć w szkole wybitnych osobowości a sama ma wieczną depresję... Choć wiem, że tak nie jest:P |
|
|
Luthiene |
Wysłany: Śro 22:19, 05 Gru 2007 Temat postu: |
|
memento wywalasz brudy mojego życia psychicznego na światło dzienne ;P
co do zdań...hmmm mi właśnie chodziło o takie krótkie, wręcz urywane zdania, myśli. to było zamierzone. chciałam tym osiągnąć coś takiego jak nieraz no chociażby np idziesz sobie na spacer i myślisz "dziwny jest ten świat. świat ludzkich spraw. " no na pewno wiesz o co mi chodzi...
w gruncie rzeczy to ten felieton poprawiałam chyba z 6 razy i cały czas mi czegoś brakuje, coś nie pasuje i może szkopuł tkwi w tym kręceniu sie wokoło osi, jak ci sie będzie chciało to napisz co i gdzie nie pasuje to spróbuję poprawić.... |
|
|
memento |
Wysłany: Śro 21:02, 05 Gru 2007 Temat postu: Re: How can I complete the wall ? |
|
No to tak, styl Gombrowicza... eh, fajnie dynamizujesz tekst, ale od czasu do czasu można by wtrącić jakieś dłuższe zdanie, tak ponad 10 słów;] Nie da się przyczepić do stylu, bo to felieton. Co do treści, w niektórych miejscach pochłania, a w innych się kręci wokół własnej osi. A co do tych pseudo-refleksji napisanych pod psychozą maniakalno-depresyjną(bo jestem świetnym psychologiem) to jakoś Cię popieram, jeśli pozwolisz, a jednak ta szkoła ma fenomen, a przynajmniej kilku. |
|
|
Luthiene |
Wysłany: Śro 20:17, 05 Gru 2007 Temat postu: |
|
słodzisz...upupieńcu ;P i gadasz jak stara baba.
a ja jednak wole i czekam na bardziej konstruktywną krytykę ;P |
|
|
may_queen |
Wysłany: Śro 20:12, 05 Gru 2007 Temat postu: |
|
Nim wytrawni literaci, znawcy tematu i inni forumowicze rzucą się na żer z okrzykami, iż wzorujesz się na Gombrowiczu i jego "Formie" oraz pozostajesz pod wyraźnym wpływem Pink Floyd i krriza, pozwolę sobie powiedzieć, iż miło w końcu zobaczyć ten długo oczekiwany felieton. Cieszę się, że jesteś człowiekiem, który potrafi obserwować, myśleć, wyciągać wnioski... Wbrew pozorom nie należysz do większości istot na tym pięknym świecie. Pamiętaj jednak, Luthiene, że ludzi trzeba szukać długo, wytrwale i sięgać tam, gdzie nie sięga wzrok. Nie wszystko bowiem jest takie, jakie się wydaje być na pierwszy, drugi i n-ty rzut oka. Nasłodziłam Ci za bardzo... Tylko nie popadnij w samozachwyt a tymczasem czekam na następne "COŚ" |
|
|
Luthiene |
Wysłany: Śro 19:43, 05 Gru 2007 Temat postu: How can I complete the wall ? |
|
How can I complete the wall czyli moje pseudo-filozoficzne rozmyślania…ujęte w niewiadomo co.
Podróżując wzrokiem po szkole często miewam negatywne odczucia. A w zasadzie to pół na pół z pozytywnymi. Wtedy podpada mi wszystko. Ale właśnie w takich chwilach uzmysławiam sobie, że nie rozumiem. Wiele, wielu. Nachodzą mnie refleksje niczym nie ograniczane, potrafiące zdemonizować całe moje dotychczasowe wyobrażenie, o wszystkim. I wtedy właśnie…
Czasami zastanawiam się nad fenomenem własnej klasy. Tym fenomenem jest to, że tak na prawdę, mimo powszechnej opinii, nasza klasa nie ma żadnego fenomenu. Utarty schemat, pogląd, uznanie. Doszłam do takich wniosków po prostu patrząc. Kocham ich obserwować wtedy, kiedy nie zdają sobie z tego sprawy, kiedy nic nie podejrzewają i przybierają swoją gębę naturalności. Ziewają, kichają, z rozmarzeniem wpatrują się w okno i prowokacyjnie wymachują dupami.
Przyczajona spoglądam na te objawy człowieczeństwa skrupulatnie wszystko notując i porządkując do odpowiedniej szufladki podpisanej imieniem i nazwiskiem danej osoby. Pomaga mi to. Daje wiele. Mogę łatwiej przewidzieć ich następny krok, spojrzenie, zachowanie. Ułatwia mi to kontakt, wiem na co mogę sobie pozwolić.
Uwielbiam słuchać ich wypowiedzi. Każdy chciałby uchodzić za indywidualistę. Ma własne poglądy, których nie umie bronić ani się nimi podzielić. Staje się mentorem i poczuwa do obowiązku poprowadzenia reszty zagubionych owieczek. Fałszywy Pasterz.
Są wyjątki. Ludzie naprawdę oryginalni. Tych toleruję. I już nie przykładam się do lekcji „obserwatorstwa” jak u tych pierwszych. Znam ich na tyle dobrze, że nie wiem czym mnie jeszcze zaskoczą. Niepospolici w heroizmie codziennych spraw. Mimo wszystko,nie są bohaterami…
Zniewoleni. Też tacy są. Podrabiacze i zafajdały. Nie są takimi, jak na prawdę. Wszystko pod publikę. Tych nienawidzę. I nie toleruję…mimo tego, iż stwarzam pozory. Jestem aktorem. Wszyscy jesteśmy aktorami. Przybieramy maskę tolerancji na społeczne dysonanse, nawet klasowe. Buntujemy się ścianą milczenia i akceptacji…Jakże to wiele...
TriStars - popularne określenie. Mam podpiętych pod tą kategorię kilka osób z klasy i nie tylko. To są tak zwane jednostki upupione. Mogę streścić ich życie w jednym majestatyczno-magicznym słowie - "chłopcy", które wypowiedziane nawet szeptem wywołuje spazmy, konwulsje i zawrotne wywroty gałkami ocznymi . Nie lubię ich obserwować. Wywołują u mnie chęć wstania, wskoczenia na ławkę i krzyknięcia, że jestem w żałobie...po ich utraconym rozumie. Wierzę, że kiedyś go miały. Czasem próbuję sobie wytłumaczyć, że to po prostu jest inna kultura, inny sposób życia, myślenia, że moja krytyka jest bezsensowna, bo nie mam prawa oceniać. Mam prawo. Własne, bo moje. Zostawiam je dla siebie.
W tym właśnie nie ma fenomenu. Klasa jak klasa. Najlepsza-nie jest to oryginalne. Najgorsza-też nic nadzwyczajnego. Spoglądając na niektóre twarze nie widzę często nic. Jeśli nic interpretujemy jako zero, to dla mnie Oni nie maja twarzy. Zagubieni wśród stronic, wertują książkę swojego życia…ale jakoś tak ze znieczuleniem. Mają własne światy o których nic nie wiem. Nie chcę wiedzieć. Wtedy cała moja filozofia by się rozsypała. Musiałabym wszystko zacząć od nowa.
Często siedząc pod ścianą na przewiązce poszukuję ludzi. Wpatrując się w masę znieczulicy, popkultury i bezsensu…nie umiem się odnaleźć. Kolejno przemykają przed moimi oczyma roboty. Niektóre przystaną, coś zagadają. O innych też sobie wyrobiłam zdanie. Ale najgorsze jest to, że ono zawsze jest takie samo. Oprócz zewnętrznej powłoki, wszystko takie jednakowe: brak uczuć, własnych myśli, ideologii życia. Nic dziwnego. Roboty działają na podobnych zasadach.
Wpatrując się natarczywym wzrokiem w pomierzwione kudły wyzwolonych kobiet szukam Natury. Green is the colour of her kind śpiewali Floydzi. Ale takiej nie znajduję. Przykryta malowidłami i freskami na żywej skórze….nie może oddychać.
Poszukuję spojrzenia. Ale takiego w którym mogłabym zobaczyć wszechświat. Zatapiam się we wzroku napotkanych osób. Szukam. Ciągle. Natarczywie. Spuszczają wzrok albo z niechęcią się odwracają, jakby nie chcieli ujawnić, że za tą szklaną szybą jednak coś jest…
Kiedyś siedząc na przerwie za automatem zastanawiałam się co by było, gdybym w tym momencie wyciągnęła nóż i… One of these days I'm gonna cut you into little pieces. Kto by zareagował natychmiast a kto by umarł ze strachu? Nie wiem czemu tak się dzieje, czemu takie myśli, może dlatego, że większa cześć z nich jest tak pusta, że aż wypełniona po brzegi tym bezsensem. Z niechęcią ogarniam wzrokiem te wszystkie poukładane panienki, które przyszły do najlepszego liceum w Olkuszu, mają fioła na punkcie swojego wyglądu, zawracania głowy i obgadywania innych. Terkoczące maszyny. Zero człowieczeństwa.
„Generacja gadu-gadu i chichoczących pizd.” Zmieniają opisy co 5 sekund, żeby cały świat znał ich prywatne życie. Dla mnie tak naprawdę jest ono normą, którą muszą wykonać za dnia. Idę dalej i nic nie widzę. Osad pokrywający ściany i flegma poruszająca się w moja stronę, która oblepia mnie mamrocząc słowa „Jesteś odpowiedzialny za to co oswoiłeś”. Nic nie oswajałam a obarczono mnie obowiązkiem, którego nie umiem się pozbyć.
Za bardzo uogólniam. Przecież nie wszyscy tacy są. Nie umiem ich określić. Przyporządkować. Oni są chaosem. Lubię chaos. Jest taki natarczywy, zniewalający. Mają inne oczy. Nienormalne. Normalność jest chora, taka nienaturalna. Potrafią zobaczyć to czego inni nie widzą. Spoglądają intrygującymi spojrzeniami, ale nie patrzę im w oczy. Nie muszę, bo nie tego szukam.
Obserwuję, ale nie tylko klasę. Po kolei. Ogół. Dochodzę do wniosku, że to liceum też nie ma fenomenu i chyba to jest przyczyną. Wierzymy uparcie w morale, etykę i zasady naszych kolegów, którzy próbują podołać jakże trudnej sztuce bycia wzorem dla innych. W nauce, wierze, miłości. Nie chcę takich wzorców. Jeden i ten sam schemat. Zaprogramowani przez renomę szkoły.
Podążam za masą. I gdzie się znajduję? W jaskini skarbów. Piekle na ziemi. Tu już nie ma ograniczeń.
Tam każdy staje się człowiekiem…
po okresie żerowania na was z wielkim wahaniem i nie ukrywam bojaźnią również dałam coś swojego..ale doskonalić sie trzeba. zdaję sobie sprawe z tego, że może tu być wiele błędów więc jak cos nie pasuje , jak coś powinnam poprawić to piszcie. a tak co do tekstu to trudno mi określić co to jest. kilka dni temu wypłynęło z moich myśli na czyta kartkę Worda i takie zostało z drobnymi przeróbkami |
|
|