OSA |
Wysłany: Nie 20:07, 11 Lip 2010 Temat postu: |
|
Podoba mi się, ale "Mój miły, zachwalę się połączymy." - za chwilę
Wg mnie ("Mój miły, zrozumiesz, pomyślała, zrozumiesz, że muszę. ") w tym zdaniu lepiej wyglądałyby myślniki otulające "pomyślała", niż przecinki. Jest ich przesyt, chyba że to celowy zabieg... Gdzieś czytałam, że taka forma zapisu też jest dozwolona. Jednakże spoglądając na to przez pryzmat estetyki (względnej poniekąd), to nie wygląda ładnie.
I jeszcze pytanie... Co oznacza "kostrobacą"? Popieram celowe i przemyślane słowotwórstwo i nie jest to bynajmniej z mojej strony krytyka. Pytałam nawet wujka Google, ale tego nie wiedział. : ) |
|
Sleepwalking |
Wysłany: Nie 19:21, 11 Lip 2010 Temat postu: sepulchral silence |
|
Malleus mnie nudził wczoraj o coś nowego.Nie obiecuję, że to będzie dobre
Czekała aż przyjdzie. To jej narzeczony. Od dawna ubóstwiany i wyczekany. Na pewno zdąży. Zresztą jest dużo czasu. Zdążą rozpakować instrumenty, cały sprzęt, no i jej głos. Koncerty są ważne. Koncerty muszą się odbywać. Wiedziała o tym zanim zaczęli z Edwardem decydować o jakimkolwiek urlopie. Mój miły, zrozumiesz, pomyślała, zrozumiesz, że muszę. Śpiąc przez wszystkie te noce bez Ciebie, ale jednak z Tobą, przeliczałam w smutku gwiazdy i ważyłam się na oddech, czekając, aż będę mogła zaśpiewać, wydalić z siebie muzykę. Widziałam jak się w ciemnościach uśmiechasz, choć nie było Cię w zasięgu wzroku. Tymczasem mam w gardle, nie tylko w uszach, młoteczek i kowadełko, które całą noc stukają i przyzywają Cię.
Przyszedł. We fraku i białych rękawicach. Na głowie brązowa czupryna włosów. Poważnie popatrzył po rzędach widzów, oceniał, gdzie by najlepiej usiąść. Obserwowała go zza kurtyny. Mój miły, zachwalę się połączymy. Rozprostuję tylko mankiety B-mollu i C-mollu. Wymoszczę tylko w mej głowie tron długiej i bogatej symfonii. Spotkali się oczami. Tak, jesteśmy tu razem. Teraz trzeba odgonić cienie i zjednoczyć się w tych paru skrzypcowych dźwiękach mojego kolegi po lewej. Hola, hola, jedziemy wspólnie na tej srebrnej zjeżdżalni, po łzach Pierrotów, a na dole rozpryśnie się kałuża spełnienia. Zaczynam, Edwardzie. Bim, bam, bam. Uhuhuhuhuhu, struny głosowe wydzielają już z siebie małe niewidzialne odłamki ciała, które kostrobacą się jak drzazgi i, żyjąc własnych życiem, dążą ku światłu, ku moim ustom otworzonym na salę. Co na to powiesz? Już wiem o czym myślisz; że obydwoje jesteśmy światłem, że rozżarzamy się i z znikamy. My love, I long for your embrace.
Ewa, nie podobało mi się. Musisz dopracować warsztat. Z mojej strony ja mogę dodać parę krytycznych uwag na przyszłość. Ale reszta zależy od Ciebie. Myślę, ze na razie powinniśmy się rozstać. Tak, tak, Ewa. Ja pojadę na Bermudy, Ty na Madagaskar. Nie protestuj, robię to dla Ciebie. Chcę Cię kochać jeszcze mocniej, jestem pewien, że tak się stanie, jak zaczniemy myśleć nad naszą miłością i tęsknić. |
|