alexia_berg |
Wysłany: Nie 12:35, 03 Cze 2012 Temat postu: |
|
Przyznać muszę rację moim poprzednikom komentującym Twoje opowiadanie - błędów niestety jest sporo. Powtórzę się też, pisząc, że pomysł na test całkiem ciekawy.
Jednakże nie tylko zasób słów powinnaś poszerzyć, ale poćwiczyć ortografię, gdyż nie dostrzegasz nawet wskazanych błędów. Jeśli używasz do pisania Microsoft Office Word, istnieje tam opcja wyszukiwania błędów - wtedy dane słowo podkreślone jest na czerwone. Jeśli natomiast piszesz np. ręcznie, warto zainwestować w słownik...
Co do "niewidzącego wzroku"... Przyznam szczerze, że już niejednokrotnie spotkałam się z podobnym określeniem w wydanych książkach, czasem nawet wysokiej klasy, zatem nie uznałabym tego sformułowania za błąd.
Liczę, że za jakiś czas będzie mi dane przeczytać Twoje opowiadanie w lepszej wersji
Pozdrawiam. |
|
Aaron |
Wysłany: Pią 15:48, 06 Kwi 2012 Temat postu: |
|
Mojemu poprzednikowi chodzi o to, że (tak sądzę) powinnaś napisać strzał. Wyraz "szczał" to czasownik w 3 osobie liczby pojedynczej który oznacza sikać(szczać jest kolokwializmem).
wzrok nie może być niewidzący. Sądzę, że mogłabyś użyć tutaj sformułowania "nieprzytomny wzrok" "błędny wzrok".
"-Czemu mi się tak przyglądasz –zapytała i spojrzała na niego znad małego lusterka które właśnie trzymała w ręce.
Zamrugał zdziwiony i odwrócił wzrok jakby właśnie ktoś wyrwał go z transu.
-o niczym ważnym –odparł beznamiętnie"
Postać odpowiada na nie zadane pytanie, co wprowadza czytelnika w pewien rodzaj zdziwienia(nie jest to zdziwienie pozytywne), ponieważ nie wiemy co się dzieję. Narrator nie mówi nam, że odpowiedź ta jest błędna ze względu na rozkojarzenia. Narrator milczy a dialog trwa dalej tak jakby była to rzecz normalna.
Nie podoba mi się sformułowanie "Do czego pijesz". Sądzę, że ma to przybliżyć nam stosunki bohaterów jednak według mnie to po prostu tutaj się nie wkomponowało.
Zdania nie zaczyna się słowem "ale".
W tym tekście jest naprawdę pełno błędów. Człowiek uczy się całe życie. Przede wszystkim musisz poszerzyć swój zasób słów, bo można poczuć, że wachlarz jakim dysponujesz nie robi wrażenia.
Pomysł na historie jest całkiem przyjemny. Wierzę, że za jakiś czas spotkam tutaj poprawioną wersję, która zrobi na mnie wielkie wrażenie.
Pozdrawiam. |
|
patka1054 |
Wysłany: Nie 19:07, 29 Maj 2011 Temat postu: Wersja Robocza |
|
(...)Był chłodny poranek niezbyt zimny jak na jesień ale tez nie zbyt ciepły jak na lato.
Katrina leżała na leśnej polanie otulona od stóp do głów w ciepły przytulny śpiwór. Odwróciła głowę i spojrzała na Nirę po czym bezszelestnie wyślizgnęła się z posłania
-Dzień dobry –usłyszała głos tuz obok
Dante siedział przy ognisku na jednym z pniaków trzymając w ręku kijek którym rozgarniał popiół w przygaszonym ognisku
-dzień dobry -odparła po czym wzięła swoje rzeczy aby zaczerpnąć porannej toalety , Otoczyła się nieprzezroczystą zasłona i zebrała wodę z otoczenia fundując sobie zimny ale orzeźwiający prysznic. Kiedy skończyła była już całkowicie ubrana i jedyne co jej jeszcze pozostało to mycie zębów i makijaż. Sięgnęła po swoja kosmetyczkę i wyciągnęła z niej przybory do malowania, pastę i szczoteczkę. Dante przyglądał jej się uważnie kiedy wykonywała te czynności. Miał zamyślony wyraz twarzy i spoglądał na nią niewidzącym wzrokiem.
-Czemu mi się tak przyglądasz –zapytała i spojrzała na niego znad małego lusterka które właśnie trzymała w ręce.
Zamrugał zdziwiony i odwrócił wzrok jakby właśnie ktoś wyrwał go z transu.
- tak, po prostu myślę nad czymś –odparł beznamiętnie
-skoro to nic ważnego to chyba możesz mi powiedzieć?
-sprawy rodzinne nic co mogłoby cię zainteresować
Katrina tylko westchnęła i wzruszyła ramionami po czym schowała lusterko i przybory do malowania
Uśmiechnął się i spojrzał na budzących się już pomału Bena i Nirę
-wstawajcie śpiochy nie będziemy czekać na was cały dzień –odparł z uśmiechem . Nira zamruczała i obróciła się przodem do nich z grymasem na twarzy
-która godzina ?
Około wpół do dziewiątej o ile się orientuje –odparła Katrina . Nira przeczesała ręką włosy spadające jej na oczy
-cholera nie wyspałam się na tej ziemi. Dante mało się nie roześmiał kiedy to usłyszał
-A ja uważam ze z naszej czwórki to ty spałaś najlepiej -odparł
- do czego zmierzasz?
- no… pomijając chrapanie i cmokanie to nawet strzał z kałasznikowa by cię nie obudził.
-Ja nie chrapię! -zaprotestowała automatycznie podpierając się na łokciach
-ależ owszem kochana -posłał jej uśmiech z pełnym uzębieniem – chrapiesz jak niedźwiedź pewnie nie jedno stworzenie w tym lesie się ciebie przestraszyło
-wypchaj się!. I ty się dziwisz ze kobiety się nie lubią!?
-widzę ze naszemu przewodnikowi dzisiaj dopisuje dobry humor -odezwał się Ben który właśnie zakładał spodnie. Mężczyzna wzruszył tylko ramionami
-Cóż skoro mam z wami spędzić najbliższe tygodnie to lepiej być w dobrych stosunkach. Nie uważasz Nira… ?-po czym spojrzał na nią tym swoim męskim przeszywającym spojrzeniem pod którym nie jednej kobiece miękły kolana. Ale ona zignorowała go i poszła się przebrać.
Kiedy wszyscy byli gotowi ruszyli w dalszą wędrówkę. Droga była łatwa i prowadziła lekko pod górę. Wszyscy szli równym tempem które nadawał Dante .Choć nie było ono wolne dało się nadążyć. Kiedy zatrzymali się na pierwszy odpoczynek był już późne popołudnie. Katrina uznała ze to najlepszy monet aby zapytać o to, co ją tak bardzo męczyło
-Dante ?-zaczęła
-Tak –spojrzał na nią znad plecaka w który aktualnie czegoś szukał. Podeszła jeszcze bliżej i przykucnęła przy nim
-miałeś nam powiedzieć jak unikasz czytania myśli
-spojrzał na nią jeszcze intensywniej po czym jego wzrok na chwile stał się nieobecny.
-Po co chcesz wiedzieć skoro i tak na razie cię tego nie nauczę?
-Ale dlaczego? -nie zamierzała odpuścić
-Przykro mi ale, nie i nie zmienię swojego zdania dotarło ! ,a poza tym osłanianie myśli nie jest jeszcze dla was bezpieczne
-a dokładniej ?
-wasza moc nie jest wystarczająco stabilna a to zaklęcie wymaga pełnej stabilności jeden błąd może prowadzić do upośledzenia umysłowego albo jeszcze czegoś gorszego
-a nie można..
-nie, nie można! –przerwał jej stanowczym tonem –i nie proś mnie o to Katrina -po tym wstał i odszedł
-Pacan –wymruczała pod nosem
-Słyszałem!- po czym odwrócił się do niej jakby nigdy nic i się uśmiechnął
Katrina zacisnęła pieści , wstała i usiadła obok Niry
-Czasami mam ochotę rozszarpać do na strzępy –zwróciła się do niej półszeptem
-uwierz mi ze nie tylko ty –posłała jej promienny uśmiech
- Nira…. wiesz o czym myślę? -W jej oczach błysnęły iskierki
-Małe diablice czyżby to chodziło ci po głowie?
- Dobrze mnie znasz - uśmiechnęła się
- Tylko jak ?
- Hmm.. musimy poczekać na stosowny moment a wtedy popamięta nas do końca życia
-Już nie mogę się doczekać –teraz w oczach Niry błysnęły ogniki
- Czego nie możecie się doczekać –oparł głos Bena za nimi
- Kiedy dotrzemy na miejsce –skłamała Katrina, i wzięła od mężczyzny tackę z jedzeniem dla nich, którą trzymał.
- a gdzie Dante, nie będzie jadł z nami ? –zapytał trzymając jego porcie
-jeśli chcesz mogę mu ją zanieść
-jeśli chcesz to proszę. Ale powiedz mu ze było by nam milej gdyby do nas dołączył
-Oki w porządku przekaże –wzięła tacę, i poszła go poszukać. Znalazła do na zboczu jednego z niewysokich urwisk które od jakiegoś czasu zaczęły się pojawiać na ich drodze. Nira podeszła do niego i podała mu posiłek. Uśmiechnął się do niej
-dziękuję –odparł trochę zamyślony
-chodź do nas nie stój tu sam ,byłoby milej jakbyś do nas dołączył. Mimo iż czasami nas irytujesz- teraz to ona się uśmiechnęła
-Może później teraz muszę nad czymś pomyśleć –odparł i spojrzał przed siebie na rozciągające się przed nim pasma gór. Kiwnęła tylko głową i wróciła do reszty . Dante stał jeszcze przez chwilę i kiedy zniknęła z jego pola widzenia zamknął oczy i wysłał pierwszą wiadomość
-Nero, Nero jesteś tam stary?
-Witaj Kochaniutki
- Jak jeszcze raz mnie tak nazwiesz obiecuje ze ci flaki wypruje.! –odparł rozzłoszczony tym przywitaniem
-hmm zabijać swojego wybawcę ,nie najlepszy pomysł-zadrwił
-Chłopie.! –westchnął -Znowu będziesz mi to wypominał. To było jakieś 15 lat temu kiedy ty miałeś 17 lat a ja zaledwie pięć.
-Zaśmiał się -a co słychać u moich córek.
-Hmm ostatnio często działam im na nerwy –odparł z uśmiechem
- O ile pamiętam Dante to chyba jeszcze nie zdarzyła się taka kobieta od której nie dostałbyś życzliwej pamiątki w kształcie siniaka pod okiem albo dłoni uwiecznionej na policzku
-cóż w takim razie robię postępy.-wzruszył ramionami
-niewątpliwie-zaśmiał się
-a tak już na poważne to gdzie się teraz znajdujecie
-Właśnie powoli zbliżamy się do przełęczy prowadzącej do miasta Arviel
-Kiedy tam dotrzecie musicie być bardzo ostrożni. –ostrzegł- Tej przełęczy pilnują strażnicy Gordona tak jak i całego miasta
-Od kiedy to Gordon posyła tam swoich żołnierzy?
-Od kiedy odkrył gromadzące się tam siły grupy oporu –odarł stanowczo Nero
-Cholera to może być problem- na twarzy Dantego pojawił się widoczny grymas
- Jeśli chodzi o dziewczyny to jego ludzie ich nie rozpoznają, ale wątpię żeby nie poznali byłego władcy.
-Tak to prawda . A jest może inne wejście do miasta oprócz szczeliny
-obawiam się ze nie, przełęcz została tak stworzona aby nikt nieproszony się tam nie dostał.
-Masz może jakiś pomysł jak mógłbym się tam wedrzeć niepostrzeżenie
-Jest jeden sposób ale dość ryzykowny a biorą pod uwagę ,ze szczeliny broni bariera wykrywająca i niwelująca magię żadne maskowanie nie podziała. Będziesz musiał się zdać na przyklejaną brodę i kaptur -urwał na chwile jakby się nad czymś zastanawiał ,po chwili dodał -Mam tam przyjaciela jednego z sił oporu który na pewno wam pomoże, powiem mu aby się z wami spotkał przed szczeliną.
-Dzięki Nero to na pewno nam bardzo ułatwi sprawę
-Muszę o was dbać ,w końcu to na twoich barkach spoczywa los moich córek.
-Nie martw nie zawiodę cię staruszku
-No na mnie już pora adios kid
- Adios amigo - Dante otworzył oczy i wciągnął do płuc ciepłe letnio-jesienne powietrze pomieszane z zapachem jego już powoli stygnącego posiłku.Zaburczało mu w brzuchu i dopiero teraz zdał sobie sprawę ze do wczoraj nie miał niczego w ustach. Obiad składał się z mięsa ziemniaków i sosu pieczarkowego ale dla Dantego było to coś co było równe z rarytasem. Już nie pamiętał kiedy ostatni raz jadł normalny posiłek zazwyczaj zadowalał się tylko jajecznicą zjedzoną w jakimś obskurnym barze albo jak dopisało szczęście jadł upolowanego własnymi siłami zająca pomieszanego z rosnącymi w całym lesie jagodami.
Zjadł ze smakiem podziękował i odstawił naczynie na stertę która leżała przy ognisku.
-ja pozmywam –zaoferowała się Nira
-Nie. Ja to zrobię –zaprotestował Dante .Spojrzała na niego z lekkim zdziwieniem
-w porządku - powiedziała po czym podała mu naczynia. Obrócił się i ruszył w stronę pobliskiego jeziora
Woda była błękitna niczym niebo a znajdujący się na drugim końcu niewielki wodospad dodawał mu magicznego uroku. Dante przykucnął i zanurzył jedno z naczyń w błękitniej wodze
Nagle na plecach poczuł czyjeś ręce i zanim się zorientował pływał już w wodze. Wynurzył się z wyraźnym zaskoczeniem Dziewczyny stały na brzegu śmiejąc się
-to za twoje docinki –rzuciła Nira
-A to za całą resztę -Katrina wyciągnęła rękę i wielka fala runęła prosto na jego i tak już mokrą głowę mocząc go do suchej nitki. Dziewczyny obróciły się na pięcie i już miały iść kiedy poczuły jakiś pnącza łapiące je za kostki i wrzucające prosto do wody. Teraz on się śmiał
-Ten się śmieje kto się śmieje ostatni –rzekł i wysłał im swój zniewalający uśmiech.
-To się jeszcze okaże kto będę się śmiał ostatni –odparła Katrina i posłała w jego stronę porządne chluśnięcie. Odwzajemnił się tym samym i zanim się zorientowali zabawa rozszalała się na dobre. Dopiero kiedy przyszedł Ben ,Ojciec Nicka ktróy obecnie był zdrajcą ,Trochę się uspokoili. Podpłynęli do jednego z niższych brzegów jeziora i powoli wyszli na brzeg. Nira wyszła jako pierwsza zaraz za nią wspinał się Dante .ostatnia szła Katrina i kiedy miała już zrobić ostatni krok jej noga ześlizgnęła się z błotnistego uwału a ona straciła równowagę. Dante złapał ją za rękę i pociągną do siebie jednocześnie samemu tracąc równowagę. Wylądowała na nim okrakiem a jej twarz znalazła się zaledwie kilka centymetrów od niego tak ze czuł jej przyspieszony oddech na swoich ustach ,czuł jak jej piersi przylegające do jego torsu unoszą się w rytm przyspieszonego oddechu. Cała ta sytuacja sprawiła ze przez jego ciało przeszedł przyjemny dreszcz.
-p…przepraszam –wydusiła w końcu z siebie Katrina unikając jego spojrzenia
- nic nie szkodzi – odparł lekko skołowany.Podniosła się lekko z spuszczoną głową aby ukryć zakłopotanie. Bez słowa ruszyła przed siebie nie oglądają się na pozostałych. Ben i Nira spojrzeli na niego znacząco
-no co ? –zapytał widząc ich spojrzenia
Nie odpowiedzieli ale na ich twarzach widniały zdradzieckie uśmiechy .Dante tylko westchnął i poszedł aby zabrać swoje rzeczy. Dalsza wędrówka nie była już tak łatwa jak wcześniej. Droga była kręta i wznosiła się ostro pod górę. Pod koniec dna otaczały ich już tylko kamienie i skały a po ich prawej stronie rozciągał się głęboki kanion na którego dnie znajdował się wąski potok górski.
- miejcie oczy i uszy szeroko otwarte –ostrzegł –to rejon ulubionych siedzib gangów złodziei i różnego innego rodzaju przestępców.
-Dante uważam ze powinniśmy znaleźć sobie jakieś bezpieczne miejsce na nocleg, słonce już zachodzi a tak jak powiedziałeś nie uważam żeby szwendanie się po górach w nocy było bezpieczne.
-Tu niedaleko znajduje się jaskinia tam się zatrzymamy
-Skąd to wiesz?
-Bywałem tu i ówdzie wiec miałem okazie poznać trochę te góry
- I przy okazji przyłączyć się do jakiegoś gangu –rzuciła od niechcenia Katrina. Dante zatrzymała się tak nagle ze Nira prawie na niego wpadła ,
obrócił się i podszedł do niej
- za kogo ty mnie uważasz – rzucił rozgniewany – może i za mną nie przepadasz ale to nie powód żeby nie oskarżać. Przysunął się do niej tak blisko ze musiała zrobić krok w tył a jej plecy napotkały ścianę
Nie ugięła się, uniosła głowę i spojrzała prosto w jego niebieskie niczym niebo oczy
-W takim razie skoro tak nie było możesz po prostu zaprzeczyć .Złapała go za nadgarstek aby wyczyść jego puls
-No Dante powiedz. Powiedz ze nie przyłączyłeś się do żadnego z gangów kiedy odwiedzałeś te góry .Zawahał się.
-a co jeśli powiem ze kiedyś zdarzyło mi się z nimi współpracować
Odpowiedz na moje pytane .Przyłączyłeś się do gangu czy nie. Poczuł ze wzbiera w nim jeszcze większy gniew.
-do jasnej cholery tak. Ale wtedy nie miałem innego wyjścia myślisz ze przyjemnością dla mnie było współpracowanie z tymi szumowinami.
Jego puls nie zmienił się co znaczyło ze mówił prawdę. Puściła jego rękę ,a jej gniewny wzrok trochę zelżał. On również się trochę uspokoił.
Katrina uśmiechnęła się i stanęła na palcach przysuwając się do niego
-jesteś słodki jak się złościsz wiesz? –wyszeptała mu prosto do ucha
Dantego ponownie przeszył dreszcz kiedy poczuł jej oddech na szyi. Spoglądał na nią jak odchodziła kołysząc biodrami
-zrobiłaś to specjalnie –rzucił ze nią. Obróciła się i puściła w jego stronę oczko uśmiechając się promiennie. Dante zacisnął zęby aby nie rzucić w jej stronę jakiejś ostrej riposty. Zamiast tego wystrzelił ognistą wiązkę w jeden z nielicznych krzaków które spotykali na swojej drodze .
Usłyszeli czyjś krzyk i po chwili zobaczyli jak za zarośli wyskakuje młody rudowłosy chłopak w okularach gasząc ogień na włosach
-kurde chłopie odbiło ci –wysyczał przez zęby-ale po chwili jakby się opamiętał i wyszczerzył oczy –przepraszam panie proszę nie karz mnie panie, przepraszam –po czym upadł na kona oddając pokłon. Dante podszedł do niego majestatycznym krokiem wymachując mieczem w dłoni.
-to ty jesteś tym chłopcem który ma nas wprowadzić do miasta.
-tak panie ,pan….-Dante zakaszlał przygłuszając chłopaka
-możemy porozmawiać dla osobności –odparł kiedy już przestał kasłać
-tak wasza..-Dante ponownie zakasłał.
-już –warknął Dante
-Tak panie - po czym wstał i skłonił się przepraszająco
-idźcie-zwrócił się do nich- jakieś piętnaście minut stąd jest jaskinia spotkamy się na miejscu.-odparł i nie czekając na odpowiedź odwrócił się i ruszył w przeciwną stronę.
Kiedy już był pewny ze ich nie usłyszą złapał chłopaka i przygwoździł go do ściany
-cholera dzieciaku! - przez twój długi język mało mnie nie zdradziłeś.
-przepraszam panie. Nie miałem takiego zamiaru. Ja.. ja nie wiedziałem ze….przepraszam panie-wyjąkał
-nieważne- westchnął i spuścił głowę-. Ale jeśli masz do nas dołączyć musimy sobie ustalić parę rzeczy. Po pierwsze oni nie wiedzą ze jestem królem i chce aby tak zostało , jasne ?! Wiec zwracanie się o mnie wasza wysokość i padanie przed mną na kolana kategorycznie odpada tak jak i reszta tych bzdetów
-ale panie jak mam się do ciebie zwracać
- Wystarczy jak będziesz mówił do mnie po imieniu
- Panie tak się nie godzi
- A czy panie Dante cię satysfakcjonuje –odparł z irytacją
- Chłopak nieznacznie kiwnął głową.
- Dobrze to już jedną rzecz mamy ustaloną. Teraz sprawa tego kto cię tu przysłał.
-Pana Nero –odparł dzieciak
-Tak dziewczyny po żadnym pozorem nie mogą się dowiedzieć że to na jego zlecenie tu jesteś rozumiesz?! Bo jeśli piśniesz choć słówko na ten temat albo cokolwiek na temat Nera przyciągam ze poznasz smak mojego miecza .Po czym zaprezentował mu swoje ostrze przystawiając mu do gardła-Rozumiemy się!
-Tak panie przysięgam ze nie pisnę ani słówka –chłopak nerwowo przełknął ślinę .
-To dobrze bo jeśli szanujesz swoje życie to lepiej abyś przestrzegał tej przysięgi. Puścił chłopaka a tan upadł na ziemię
- Młodzieńcze jak się nazywasz?
- Dimitri panie, mam ma imię Dimitri
-A Dymitrze ile masz lat
- 17 panie -Dante spojrzał na chłopaka wyglądającego na nie więcej nic dwanaście lat .Cóz można było się tego spodziewać zdolnością wrodzoną każdego demona było możliwość odmładzania swojego ciała nawet i do wieku niemowlęcego.
-a i jeszcze jedno
-Tak panie
-Możesz przestać używać w każdym zdaniu panie to trochę irytujące
-przepraszam pan… przepraszam Dante
-no ,tak o wiele lepiej .-uśmiechnął się do niego i objął go ramieniem -Chodź musimy dotrzeć do jaskini przed zmrokiem i wyjściach mój nagły napad kaszlu. Na twarzy chłopaka po raz pierwszy pojawił się uśmiech.
-tak, panie Dante. Kiedy dotarli do jaskini wszyscy już siedzieli w jej wnętrzu ogrzewając się przy ognisku. Dante razem z nowym przybyszem przekroczyli próg jaskini i od razu zostali obrzuceni pytającymi spojrzeniami. Chłopca przeszył dreszcz kiedy zobaczył żółte oczy Katriny z pionowymi źrenicami otoczonymi mocnym gotyckim makijażem który sprawiał ze sprawiała wrażenie jeszcze groźniejszej mimo iż nawet i bez oczu wyglądała jak mroczy anioł śmierci. Spuścił wzrok czując ze uginają się pod nim kolana.
-witaj młodzieńcze co cię do nas sprowadza –zapytała Nira przyjaznym głosem
- Ja.. ja.. -nie mógł wydobyć z siebie słowa.
-Przybył tu aby nam pomóc dostać się do miasta—odpowiedział ze niego Dante
-Do jakiego miasta –zapytała Katrina kierując na niego spojrzenie
-Do miasta Arivel oczywiście.
- Dlaczego ma nam pomagać się tam dostać .Nie możemy tam normalnie wejść.
-Nie to miasto jest szczerzone przez żołnierzy Nera nie dostaniemy się tam tak łatwo.Chłopak otworzył usta jakby chciał zaprzeczyć ale zaraz je zamknął i tylko usiadł na jednym z kamieni.
-Chciałeś coś powiedzieć młodzieńcze -zwróciła się do niego Katrina
Dymitr spojrzał na Dantego ale te na niego nie patrzył ,tylko rozłożył się na jednym w śpiworów
-Tak- wydusił przez zaciśnięte gardło
-Więc…- ciągnęła Katrina. Chłopak spuści głowę nie odważył się na nią spojrzeć . Nira podeszła do niego i położyła dłoń na jego dłoni. Zacisnęła ją
-Nie musisz się nas obawiać chłopcze. nic ci z naszej strony nie grozi. Możesz być spokojny. Przełknął silne i zmusił się aby kiwnąć głową
-To co ,powiesz nam to co chciałeś powiedzieć- zachęcała go
Spojrzał na nią i na niej przyjazny uśmiech a potem na drugą z dziewczyn i ponownie przeszył go dreszcz. Katrina wstała i podeszła do nich .Wzdrygnął się i automatycznie odsunął kiedy wyciągnęła do niego ręce
-spokojnie –odparła – nic ci nie zrobię chcę cię tylko trochę uspokoić
-Katrina co ty robisz? –zapytała Nira. Zaniepokojenie w jej głosie sprawił że chłopak stał się blady jak ściana.
-Nira jak nie chcesz aby ten chłopak za chwile odjechał nam na zawał to mi zaufaj.-odparła stanowczo. Kiwnęła głową. Katrina położyła palce na jego skroniach i zamknęła oczy. Chłopak również po chwili zrobił to samo. A z każdą kolejną chwilą widać było jak magia przywraca młodzieńcowi jego naturalnych rumieńców.
No, proszę –odparła po chwili otwierając oczy –jak się czujesz ?
-dziękuje ,lepiej –odparł i zmusił się aby na nią spojrzeć i niemal nie spadł z kamienia kiedy zobaczył jej uśmiech. Była piękna na swój mroczny sposób temu nie można było zaprzeczyć ale jak się uśmiechała… Dymitr nigdy nie wiedział czegoś piękniejszego.
Wpatrywał się w nią z otwartą buzią wytrzeszczając oczy.
-ej.. młodzieńcze wszystko w porządku wyglądasz jakbyś zobaczył ducha—zaśmiała się Nira . Zamrugał i odwrócił głowę czując ze się rumieni.
Katrina wstała i podeszła do swojego posłania obok Dantego które tak w rzeczywistości powinna zajmować Nira. Dante nie za wygodnie ci –zwróciła się do niego kiedy już ułożyła się na wierzchniej warstwie śpiwora
-Nawet bardzo wygodnie –uśmiechnął się do niej. Katrina tylko przewróciła oczami, po czym obróciła się na drugi bok tyłem do Dantego
-Ktoś musi stać na straży –zasugerowała Nira
Będziemy się zmieniać co półtorej godziny –odparł Dante po czym wstał z posłania –ja będę pilnował jako pierwszy potem Katrina a za nią Nira
-A ja panie Dante –zapytał Dymitr
-Ty możesz spać spokojnie
-Ale …
-Żadnych ale -odparł stanowczo tonem nie znoszącym sprzeciwu. Chłopak kiwnął głową. Dante poczekał aż wszyscy zasną i kiedy już był pewny ze tak jest wysłał pierwszą zapieczętowaną wiadomość.
-Nero jesteś tam–usłyszał tętent końskich kopyt
-Witaj druhu-odezwał się głos po drugiej stronie
-Dokąd jedziesz? -zapytał
-wynoszę się z zamku, jadę do was
-Co!!! Niemal krzyknął –przecież… cholera Nero .Chcesz się zdemaskować!?
-A kto coś mówił o zdemaskowaniu.
- Wiec co ty do cholery robisz?
-Dante, Gordon zdemaskował mój spisek muszę się stąd wynosić i to jak najszybciej.
-za ile dotrzesz do miasta?-zapytał lekko zaniepokojony
-za jakieś trzy do czterech dni . A wy gdzie jesteście?
-Aktualnie w grocie nad kanionem
-Dotarł do was mój posłaniec? -zapytał Nero
-Tak i mało nas nie zdemaskował! ,Mało MNIE nie zdemaskował! –wysyczał Dante a w jego głosie słychać było wyraźne oskarżenie
-wybacz nie miałem czasu mu powiedzieć ale chyba jakoś udało ci się to sprostować –odparł przepraszającym tonem
-na razie o nic nie pytały ale myślę ze jutro jak wypoczną zasypią mnie pytaniami ,zwłaszcza Katrina. Jej obawiam się najbardziej
-no to druhu będziesz musiał przygotować jakąś porządną wymówkę bo o ile wiem Katrina nie poddaje się tak łatwo
-żebyś wiedział ,żebyś wiedział – odparł wzdychając i przeciągając sylaby. Obrócił głowę aby spojrzeć na śpiącą dziewczynę.
-czyżby nieustraszony Dante obawiał się dziewczyny!? –zadrwił Nero
-uwierz mi ze wolałbym zginąć w walce dwugłowym smokiem niż zostać omotany przez tą dziewczynę.
-uchuchu .. zagwizdał Nero –no ,no nasz Dante się zadłużył.
-co ty kwasisz !-oburzył się Dane –prędzej umrę niż oddam się pod władze tej wiedzmy.
-jasne ,jasne wszyscy tak mówią
- zamknij się !-zirytował się
-oo.. nasz Romeo się wkurza .Co tylko potwierdza ze mam racje.-w jego głosie brzmiało rozbawienie . Mimo ze nie widział jego twarzy to mógł przysiądź ze gości na niej zwycięski uśmieszek. Ponieważ doskonale zdawał sobie sprawę z tego ze nieważnie co by powiedział i tak go nie przegada.
- a od kiedy to bawisz się w swatkę ?-odgryzł się -a jeśli nawet, to co? chodź tak nie twierdze..
-twierdzenie to jedno praktyka to drugie-przerwał mu
W Dante wezbrała złość. Czuł jak rozsada go od środka. Jakby nie dzieliła ich taka odległość to z przyjemnością odseparował by mu głowę od reszty ciała i wrzucił go do najgłębszej otchłani. W tym momencie Katrina się poruszyła.
-Muszę kończyć –odparł pospiesznie
-No tak .Twoja dziewczyna się budzi
Nie wiedział skąd się tego domyślił
- Nie jest moją dziewczyną!. Jak się spotkamy to przysięgam ze spiorę cię na kwaśne jabłko.
-mi tez będę miło cię znów zobaczyć –roześmiał się po czym przerwał połączenie .
-Wredny sukinsyn –wymruczał .Spojrzał na Katrinę jak powoli obraca się w jego stronę. Jej długie ciemne włosy powoli zsuwały się z jej twarzy wraz z tym jak się obracała. spojrzała na niego. Była całkowicie rozbudzona jakby w ogóle nie spała.
-śpij, jeszcze nie pora na twoją zmianę
-nie mogę zasnąć –odparła i powoli wysunęła się z śpiwora. Jej atłasowa koszula nocna która podwinęła się prawie do samych majtek teraz delikatnie zsuwała się jej po nogach aż do połowy ud.
Wstała i przeciągnęła się wyciągając ręce do góry z cichym mruczeniem na które ciało Dantego zareagowało w niechciany dla niego sposób. Odwrócił wzrok i spojrzał przed siebie na sąsiednią ścianę wąwozu gdzie fruwały nocne drapieżniki szukające potencjalnej ofiary
-nie wiedziałam ze interesuję cię życie nocnych drapieżników –odparła kiedy już usadowiła się na kamieniu obok niego przy wylocie z jaskini.
-interesuje mnie wiele rzeczy –odparł obojętnie i wzruszył ramionami
- to może mi o nich opowiesz? Chętnie posłucham co interesuje takiego Dantego oprócz machania mieczem
-Cóż.. hmm…kiedy byłem mały miałem wiele zainteresowań Na przykład lubiłem stać przy oknie kiedy na dworze szalała burza i patrzeć jak pioruny trafiają w poszczególne budynki a potem słuchać jak huk grzmotu rozchodzi się z opóźnieniem . Była to melodia dla moich uszu. Maja Matka zawsze mi mówiła ze one śpiewają. Wiem to głupie. Marzenia ściętej głowy .Zaczął się podnosić ale złapała go za rękaw
- ja tak nie uważam i chcę usłyszeć co było dalej-powiedziała stanowczo ale i z prośbą w głosie
Usiadł z powrotem i spojrzał w niebo ,ona również poszła w jego ślady .
-więc tak jak mówiłem –kontynuował nie odrywając oczu od gwiazd-moja matka mówiła ze grzmoty w ten sposób śpiewają ze tak wyrażają swoją radość ze świętują obwieszczając deszcz ale nikt ich nie rozumie .nikt nie rozumie ich śpiewu Ponieważ nikt nie potrafi ich zrozumieć nikt nie potrafi ich słuchać . Dlatego wysyłają pioruny aby ludzie w końcu usłyszeli ich śpiew aby zwrócili na nie uwagę ale i tak nikt ich nie słucha a kiedy spada deszcz to nie jest już deszcz tylko łzy z pieśni którą śpiewają .Pieśni która już nie ma w sobie radości. Pieśni której nikt nigdy nie słyszy. Dlatego zawsze z niecierpliwością czekałem na kolejną burzę aby móc usłyszeć tę muzykę aby wsłuchać się w nią i usłyszeć melodie która śpiewają.
-i co udało ci się ja usłyszeć
-kiedyś zdawało mi się ze na prawdę coś słyszałam .-potrząsnął golową jakby chciał zaprzeczyć –to było dawno temu i na pewno się przesłyszałem albo wyobraźnia spłatała mi figla.
-spojrzała na niego –a w jej spojrzeniu nie było ani rozbawienia ani kpiny, było… cos czego nie potrafił nazwać kiedy na nią patrzył czuł spokój zrozumienie i poczuł jakby znów był tym małym dzieciakiem stojącym przy oknie podczas ulewy wsłuchującym się w burzę. Zatopił się w jej spojrzeniu było tak głębokie ,wsysało go a on nie potrafił odwrócić wzroku. Pochłaniało jego ciało otaczając błogością i bezpieczeństwem którego nie czuł już od tak dawna. Od chwili gdy umarła jego matka. Położyła rękę na jego policzku i pogładziła delikatnie kciukiem
-twoja matka musiała być wyjątkowo mądrą i piękna kobietą –jej głos był tak spokojny tak delikatny niczym muśniecie płatka róży na policzku był niczym aksamit dla uszu. Dantego przeszył strach. Strach ze to wszystko jest tylko snem ze za chwile się obudzi a ta piękna chwila po prostu pryśnie jak bańka mydlana.
Ale wciąż tu był wciąż trzymała rękę na jego policzku muskając delikatnie jego skórę. Wyciągnął do niej dłoń. Unosił jej podbródek i najsubtelniej jak tylko było to możliwe dotknął ustami jej ust zamykając je w pocałunku najdelikatniejszym jaki kiedykolwiek zdarzyło mu się złożyć. Jakby bał się że za chwile może się rozsypać zniknąć rozpłynąć się niczym powietrze. A jego zostawić samego sobie aby spadał coraz głębiej w ta niekończącą się przepaść która sam sobie wykopał.
Poczuł coś mokrego na policzku. czy ja płacze? już nie pamiętał kiedy ostatni raz mu się to zdarzyło. Ale to nie była jego łza ,to ona płakała. Ale dlaczego?. Czy zrobiła coś nie tak?. Nie na pewno nie .A może to no zrobił coś nie tak. Czy źle całował. A może chodziło o coś zupełnie innego. a może ja zranił ,powiedział coś nie tak? .Otworzył oczy i odsunął się ale nie zabrał ręki z jej policzka .Teraz cały spokój gdzieś zniknął zastąpiony smutkiem przeogromnym smutkiem który niemal go przytłaczał z taka siłą jakby runęło na niego całe miasto.
-co się stało? -zapytał spokojnie najłagodniej jak tylko potrafił
Potrząsnęła spuszczona głową i uniosła rękę do ust. Mimo ze twarz miała ukrytą pod włosami widział jak po jej policzkach spływają łzy .Łzy który również tak bardzo raniły i jego. Wziął ja w objęcia i przytulił mocno do siebie
Wtuliła się w niego a wtedy jej nerwy puściły i wszystkie emocje wzięły nad nią górę. Płakała. Czół jej ciepło, delikatności jej ciała ,gładkość jej skóry i ten niezwykły liliowy zapach który roztaczała wokół siebie .
-przepraszam –wyszeptała przez łzy –ale to zbyt świeże…. Ja nie mogę ….to zbyt boli.
-ciii…. –wyszeptał prosto to jej ucha –to ja powonieniem cię przeprosić .Powinienem się domyśleć co czujesz zwłaszcza po tym co zrobił Nick –poczuł jak zaciska pieści na jego koszuli.-Przepraszam to się więcej nie powtórzy. Obiecuję Wtuliła się jeszcze bardziej w jego objęcia. Siedzieli tak jeszcze chyba z godzinę zanim zasnęła wyczerpana po zdarzeniach z dzisiejszej nocy.
W końcu nastał ranek ale Dante nie warzył się ruszyć aby nie obudzić Katriny która wciąż drzemała na jego klatce piersiowej.
Jako pierwszy obudził się Dimitri i z jękiem przeciągnął się na swoim posłaniu ale zaraz ucichł kiedy zobaczył złowrogie spojrzenie Dantego i dziewczynę spięciom na nim
-co jej się stało –zapytał zaciekawiony
-miała ciężką noc i potrzebuje teraz snu więc jeśli łaska bądź cicho- ostrzegł półtonem .Chłopak kiwnął głową i uśmiechnął się
-pójdę po jagody –wyszeptał kiedy się przebrał w dzienne ubranie
-przecież ich tu nie ma –na czole Dantego pobawiła się zmarszczka
-są jeśli się wie gdzie szukać –uśmiechnął się i wyszedł
-Dante znowu został sam nie licząc śpiących towarzyszy. Oparł głowę o ścianę i westchnął głęboko
-cholera co ja sobie myślałem. Całując tą dziewczynę tylko pogorszyłem jej sytuacje .Nawet nie chce sobie wyobrażać jak ona może się teraz czuć ,i to przez niego ,przez jego głupotę i egoizm. Dante ale z ciebie idiota jak mogłeś nie pomyśleć –zganiał się w myślach –przecież ona była z Nickiem a ty teraz po tym wszystkim tak bezczelnie ja całujesz. Dante ty idioto! ty debilu! –wyklinał się w myślach.
W tym samym momencie kiedy do groty wrócił Dimitri obudziła się Nira. Obróciła się w ich stronę i omiatała wzrokiem jaskinie ale jej oczy rozszerzyły się kiedy zobaczyła Katrinę lezącą na Dante tylko w koszuli nocnej
Ale zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć a zakładając z reakcji nie miała tego powiedzieć cicho Dimitri zdarzył zakryć jej usta ręka.
-cii… nie budź jej miała ciężką noc wyszeptał jej do ucha nie zbierając ręki. ale już nie było sensu bycia cicho ponieważ właśnie w tym monecie się obudziła. Podniosła głowę i spojrzała na niego
-Dante –zapytała z niemałym zdziwieniem-o Boże zasnęłam na tobie !?
-Miałaś ciężką noc a ja nie miałem odwagi cię przenieść aby cię nie obudzić więc cię nie ruszałem
-ale to znaczy ze całą noc byłeś na warcie i ze nie spałeś –w jej głosie był niepokój
-nie martw się o mnie nic mi nie będę miewałem gorsze noce
-ale wtedy chyba przynajmniej spałeś?
-uwierz mi, jedna nieprzespana noc przy tym co przeszedłem to mały Pikuś. Jakoś nie chciała mu uwierzyć ale odpuściła bo i tak wiedziała ze to nic nie da .Wyciągnął rękę i pomógł jej wstać Pomógł jej wstać.
-Od celu dzieli nas tylko jeden dzień wędrówki więc pora się zbierać-zabrzmiał mocny nieugięty głos Dantego za jej plecami zupełnie inny niż ten którym jeszcze wczoraj do niej przemawiał łagodny i pełen czułości. Nie obróciła się aby na niego spojrzeć. Zamiast tego wzięła swoje rzeczy i poszła się przebrać. Ale na jej drodze stanął Dimitri.
-nie możesz tego ubrać
-a to niby dlaczego ? zapytała zdziwiona a zarazem lekko rozbawiona –chyba nie chcesz abym paradowała w samej koszuli nocnej po górach
-nie to miałem na myśli –odparł a jego wzrok patrzył wszędzie tylko nie na nią
-na czole Katriny pojawiła się zmarszczka – chłopcze spójrz na mnie
Podniósł głowę ale starał się nie patrzeć w jej oczy
-ty się mnie boisz?- zapytała ale brzmiało to bardziej jak stwierdzenie faktu niż pytanie
- Dimitri potrząsnął głowią i spuścił wzrok
- chłopcze spójrz na mnie - jej głos był stanowczy.Wzięła w palce jego podbródek i uniosła tak ze musiał na nią spojrzeć
-o ile pamiętam nie przedstawiłeś mi się?
-mam na imię Dimitri pani
A więc Dimitri spójrz mi w oczy i powiedź co widzisz ?
Dante i Nira obserwowali te scenę z boku. Oczy chłopaka powiększały się z każdą chwilą jak na nią patrzył.
-co ona mu robi zapytał
-Katrina ma pewne zdolności . Hymm.. jakby to określić ma niezwykłe oczy ale nie wiem co dokładnie one potrafią nigdy mi tego nie pokazała.
-nigdy ci nie pozwoliła zajrzeć w swoje oczy ?–zdziwił się
.Nie . ona robi to bardzo rzadko i tylko wtedy kiedy uważa to za konieczne. Dimitri odsunął się od niej
-jak.. jak ..
-cii….położyła mu palec na ustach - Niech to będę nasza mała tajemnica
Uśmiechnęła się i posłała mu oczko a teraz powiedz dlaczego nie pozwalasz mi się ubrać. Ponieważ wtedy rozpoznali by cię strażnicy. Go….Nera- poprawił się szybko- zabiliby wasz gdyby tylko się zorientowali kim jesteście
- Przecież do miasta jest jeszcze dzień drogi
-Ale Nero ma swoich zwiadowców którzy ciągle patrolują cały kanion w każdej chwili możemy się natknąć na jego ludzi nawet teraz
- W takim razie co proponujesz ? Podszedł do plecaka i wyciągnął kilka worków
- Ubierzcie to rzucił każdemu jeden z worków. Dante podciągnął jeden z rogów i rozwinął tkaninę .Z środka wyleciała duża płachta z równie pokaźnym kapturem, brodą i starymi okularami
- Co to do cholery ma być jaja sobie ze mnie robicie –wrzasnął z taka moc ze Ben który jak do tej pory smacznie spał zerwał się na równie nogi
-oj nie denerwuj się tak Dante –podniosła z ziemi jego brodę- nawet do twarzy ci z tym zarostem –uśmiechnęła się do niego
-Nie kpij ze mnie Katrina ,bo nie ręczę za siebie. Pogładziła go po policzku
-Milutki jesteś jak się wkurzasz
-Spiorunował ja wzrokiem na który ona odpowiedziała uśmiechem.
-Ciekawe czy będziesz się tak uśmiechać jak zobaczysz swoje ubranie
-podeszła do niego i wyciągnęła prostą elegancką białą sukienkę. I perukę z długimi błąd włosami.
Po chwili wróciła całkowicie gotowa a Dantemu niemal szczeka wypadła z zawiasów. Wyglądała w niej przepięknie sukienka sięgająca do kolan idealnie odkrywała jej długie zgrabne nogi ,niewielki dekolt idealnie pokraśniał jej jędrne i kształtne piersi a złociste włosy i delikatny kremowy makijaż z dodatkiem mocnej czerwonej szminki w stu procentach oddawał jej urodę i gdyby nie jej żółte kocie oczy pomyślałby ze własne zobaczył anioła.
Wow -usłyszał za swoimi plecami głos Bena i Dimitriego
-i jak wyglądam –zapytała z uśmiechem obracając się wokół własnej osi
-Nigdy nie widziałem cię tak pięknej –odparł Ben
-Istny anioł ale jeszcze czegoś ci brakuje
-skrzydeł i rogów - rzucił Dante z uśmiechem podchodząc do niej
Nie- zaprzeczył Dimitri i podał jej parę szkieł kontaktowych
-proszę –strażnicy wiedzą ze jedna wybranych na kocie oczy a dzięki temu nic nie zauważą . Założyła je ,miały odcień błękity co dało w efekcie niebieskie tęczówki
Teraz to już naprawdę brakuje ci tylko skrzydeł –odparł Dimitri
- nie zapomnijcie o rogach –wtrącił się Dante –tylko o takich ogromnych
- Nira również się przebrała –jej sukienka miała odcień ciemnej czerwieni a czarne dodatki i modny gotycki makijaż dodawał jej uroku
-No no moja droga i Ty mówiłaś ze z gotyckim makijażem będzie ci nie o twarzy ! -rzuciła Katrina wyglądasz pięknie. Chłopacy kiwnęli głowami na zgodę
-obie wyglądacie przepięknie-dodał Ben
-Ktoś pociągnął Nirę za rękaw obróciła się i zobaczyła stojącego za nią starca z twarzą ukryta za białymi długimi włosami i kapturem. W ręce trzymał laskę .
-tak – odparła
- czy pani jest wybranką ,wiele o pani słyszałem. Bardzo miło mi panią poznać –wyciągnął do niej rękę
Katrina podśmierdywała się w rogu
-mi również –odparła
-Nira nie nabieraj się, to Dante! –w tym momencie ściągnął kaptur
-o mój Boże nie poznałam cię.
- a nie mówiłam ze do twarzy będzie mu w tej brodzie
-Dante posłał jaj zirytowane spojrzenie.
-sporo wszyscy są gotowi to możemy ruszać –usłyszeli czyjś głos u wylotu jaskini
-obejrzeli się ale zamiast ujrzeć dwunastoletniego Dimitriego zobaczyli już prawie dorosłego mężczyznę.
- wszyscy oprócz Dantego wytrzeszczali oczy .
-kim jesteś –zapytała z podejrzliwością Katrina –i gdzie jest Dimitri
-przecież to ja – nie poznajecie mnie
-ty nie możesz być Dimitrim, on był o wiele młodszy do ciebie
-Katrina –odezwał się Dante –to jest Dimitri .Nie mówiłem wam tego ale demony mogą zmieniać swój wiek
-to on jest demonem –wykrzyczała –Dante przecież…
-jest po naszej stronie i tylko to się liczy -przerwał jej stanowczo- ja tez nie jestem do do końca człowiekiem
-jak to ?
- jestem w pół demonem w pół człowiekiem. Krótko mówiąc miałem mieszanych rodziców
Katrinę wmurowało –chwileczkę to znaczy się prowadzisz nas do miasta pełnego demonów
-nie wszyscy w mieście są demonami są tam tez ludzie którzy mieli dość życia w normalnym świecie dlatego przeprowadzili się Arivel ale chyba nie macie nic przeciwko w końcu same jesteście demonami nie prawda
Nie odpowiedziała skinęła tylko głową
-zaczekajcie musimy ustalić co powiemy strażnikom –odparł chłopak
- to proste Dimitri i Nira będą udawać parę -powiedział Dante
-Lepiej żebym ja udawała dziewczynę Dimitriego- odezwała się Katrina -jestem o rok od niej młodsza i wyglądam mniej poważnie niż Nira.
Katrina ma racje –zgodził się Ben ubrany w strój do pracy w roli
-Dante poczuł jak wzbiera w nim złość choć sam nie wiedział dlaczego –dobrze –zgodził się –ale te słowa ledwie przeszły mu przez gardło –Ty Benie –ciągnął- bebesz udawał ojca Niry i Katriny a ja będę udawał twojego ojca Bena i dziadka dziewczyn.
-a co z imionami ? nie możemy mówić do się sobie po imieniu bo się zorientują –zauważył Dimitri
-w taki m razie wybierzcie sobie jakieś
-hmm ja zawsze chciałam mieć na imię Angelina -odparła Nira
-ja będę mała na imię Nadja , A ty? Dante ?
-ja hmm… może Arkain
-no to mamy ustalone w takim razie chyba możemy ruszać
(to wersja robocza więc proszę o korektę) |
|