memento |
Wysłany: Sob 16:22, 20 Paź 2018 Temat postu: |
|
Nie, nie jestem z Łodzi, zauważyłem, że Ty jesteś
Zadziwiające jak wiele osób ostatnio wyraża poglądy jakoby miało dojść do jakiejś katastrofy lub wielkiej wojny, podświadomie suponując, że uczestnictwo w tych wydarzeniach nadaje ich jednostkowej egzystencji treści, której nie posiadaliby sami. Jakkolwiek Twoje uwagi na temat ekologii mogą być trafne, potrzeba uczestniczenia w wielkim światowym wydarzeniu jest li tylko znużeniem umysłu, który wyewoluował w stanie chronicznego, realnego zagrożenia. O tym też jest Dżuma. |
|
Alojzy.G.Cłopenowski |
Wysłany: Sob 14:52, 20 Paź 2018 Temat postu: |
|
Tylko mi nie mów, że Ty z Łodzi jesteś?
Fakt, to było niesamowite jak właśnie podczas wielkiej tragedi nie liczył się żaden podział. Nagle większość stanęła wspólnie. Książka zrobiła na mnie potężne wrażenie. A ja głupi myślałem, że szkoły przynudzają lekturami, że są ciekawsze książki. Teraz sie bieri za "Zbrodnie i Karę".
Więc jest taki mały pomysł. Ludzie łączą się w sytuacji kryzysowej. A gdyby uświadomić ludzi, że zbliża się wielkie zagrożenie? Przy tym temacie na pewno poruszy się kilka spraw z teoriami spiskowymi, ale nie do końća chodzi mi o to. Wiesz, że w całej Europie nie ma już praktycznie lasów starszych niż 500lat? A to taka średnia życia drzewa. One nie dożywają późnej starości, a każde lasy, które tworzymy, w sposób zaplanowany, kompletnie nie spełniają swoich funkcji. Już 100lat temu rozkminili problem, i ziomkowie naukowcy zrobili eksperyment z posadzeniem drzew na słabo urodzajnej glebie. Do tej pory trza pomagać drzewom coby rosły. Więc brak drzew równa się nie tylko brak tlenu, ale również nieurodzajna gleba. Azjaci już biegają z pompkami zapylać kwiatki, bo pszczoły padają na łeb na szyję.
Z mojego punktu widzenia, Ziemia za momencik się otrząśnie. A anomalia pogodowe, i to takie mega od czapy, dzieją się już od dłuższego czasu. Szczerze wolę spotkać się w barze przy piwie, niż teraz pisać na kompie, jeśli te nowe internetowe łącza sprawiają magnetyczny harmider, i nagle tysiące ptaków pikuje głową w dół. Bez ptaków, nie ma drzew. One pomagają "chodzić" drzewom. Ogólnie trzeba uświadomić ludziom, że Życie jest całością. Nie ma żadnej królowej nauk. Matmy nie było by bez biologi, geografi, bez chemi, histori bez języka. Najgorsze, że dostrzegam dużo rzeczy, a bardzo głupi jestem. I sam tego nie umiem do końca przedstawić. Więc Bracia i Siostry z artystycznnym zacięciem, muszę prosić o zjednoczenie ku jednemu celowi. Jak w Dżumie. Życie. Za wszelką cenę Życie. Nie ważne jaką drogą kto wybierze. Ale w tym samym kierunku. W innym wypadku droga Nam się powoli kończy. |
|
Alojzy.G.Cłopenowski |
Wysłany: Pią 17:58, 19 Paź 2018 Temat postu: Wszyscy mają dżumę mam i ja. |
|
Przeczytałem sobie dżume i takie przemyślenia mnie naszły. Chyba powinno być w dziale inne, ciężko mi to obok felietonu położyć. Najwyżej moderator będzie miał trochę pracy przeze mnie. Miłej lektury. Może komuś pomoże. Albo i mazowsze.
Tylko czym Ona jest do końca? Czy tylko fizyczną chorobą, czy metaforycznym życiem w strachu? Co do końca autor książki chciał Nam przekazać? Obiektywny opis wydarzeń, bez wywyższania czy poniżenia człowieczeństwa. Pomimo natłoku śmierci i cierpienia uważam, że książka bardzo pozytywnie przedstawia życie. Wielu ze współobywateli Oranu nie umiało się pogodzić, ani poradzić sobie z gehenną, która ich spotkała. Jednocześnie każdy odnalazł w sobie dobro. Większość, mimo wszystko służyła innym, pomimo niebezpieczeństw zgłaszali się na ochotników do szpitali. Wiedzieli, że brak zgody nie upoważnia do nieuczestniczenia w zbiorowym bólu. Z reguły większość stanęła na trudnym stanowisku, przed którymi rzuciło ich życie.
Strach żyje w sercach każdego z Nas. I do Nas należy wybór czy totalnie zawładnie Naszym działaniem, czy będzie swoistym motorem do działania. „Niegłupia myśl” powstała w umyśle Cottarda:
„...iż człowiek wydany na pastwę wielkiej choroby czy głębokiego lęku jest tym samym wolny od wszystkich innych chorób czy lęków”.
Jednocześnie, kiedy żyjemy samotnie w cierpieniu i nagle wszystkich dopada podobna chandra, to wtedy przestajemy być samotni. Przestajemy odczuwać strach, ponieważ staje się on wspólną bolączką. Łatwiej jest dźwigać garba w grupie.
„...strach wydaje mu się mniej ciężki do udźwignięcia, niż wówczas gdy odczuwał go sam...”
Ale też łatwo wtedy kompletnie odciąć się od okrucieństw. Stają się naturalne, przyzwyczajamy się i uczymy z nimi radzić. Bez względu czy Nam się to podoba czy nie. Łączymy się, kiedy wszyscy przeżywamy bardzo podobne emocje. Nie liczą się wtedy Nasze racje, czy wierzenia, bo wszystko kieruje Nas ku tej samej prawdzie. Życie. Nawet kiedy stajemy przed wyborem. Kiedy możemy uciec od bólu. Świetną postawę ukazał Rambert- bohater, który jak tylko zaraza się rozpoczęła, pragnął ucieczki do ukochanej. Miłość była jego wartością. Nie wierzył w Boga, walkę, moralność. Głównym celem była miłość, i że tylko za nią warto oddać życie. Ale kiedy widział postawę doktora Rieuxa, i pozostałych współobywateli, jego zdanie się zmieniło. Nie mógł oddać się egoistycznym pobudkom, pomimo namowom samego doktora.
„...nie ma wstydu w wyborze szczęścia.”
Na to Rambert odpowiedział:
„ - Tak - (…) - ale może być wstyd, że człowiek jest sam tylko szczęśliwy.”
Wartością okazała się wspólnota. A samotność stała się najbardziej napiętnowaną cechą. Czy dobrze, czy źle, to grunt, że doświadczamy życia z kimś. Możemy podzielić się udręką, bez względu jak wielką, w towarzystwie zawsze łatwiejszą do udźwignięcia. Pomimo skrajnego wyczerpania, które narastało z miesiąca na miesiąc, relacje między-ludzkie się zawężały. Powstała wspaniała przyjaźń między Rieuxem, a Tarrou. Zagnieździła się tak silnie i tak trwale, a przecież trwała zaledwie kilka godzin. A może jednak będzie istnieć wiecznie?
„Wygrał tylko tyle, że poznał dżumę i pamiętał o niej, że poznał przyjaźń i pamiętał o niej, że poznał czułość i pewnego dnia będzie mógł sobie o niej przypomnieć.”
To, jakie możemy wyciągnąć wnioski z wygranych lub przegranych to „...wiedza i pamięć.” Czyż doświadczenie nie jest najlepszym co może Nas spotkać na drodze życia? Bez względu czy są dobre, czy złe rzeczy (a i je często można źle interpretować), to pozostanie Nam tylko wspomnienie, z którego trzeba się cieszyć. Warto pamiętać, że jeśli coś doświadczyliśmy to znaczy, że nadal żyjemy. A jeśli żyjemy, to zawsze powinniśmy stawać naprzeciw śmierci, nawet jeśli w nic nie wierzymy. To staje się nieistotne, ponieważ każdego może napędzać coś innego. Służba lekarska, ochrona bram, pilnowanie administracji, miłość, strach. Koniec końców wszystko łączy jedna wspólna cecha - życie samo w sobie i doświadczanie wszystkiego co przyjdzie na Naszej drodze. Niektórzy wariują, niektórzy wpadają w depresje, a inni ze spokojem przyjmują to, co przyniesie jutro. W pustce, smutku, samotności, ale jednak zawsze w oczekiwaniu na jutro, by zawsze móc stanąć na wysokości zadania.
„...Co to jednak znaczy – dżuma? To życie, ot i wszystko.” |
|