Autor |
Wiadomość |
OSA |
Wysłany: Sob 16:09, 05 Sty 2008 Temat postu: |
|
Hm... :hmmm: Nie do końca łapię... |
|
|
memento |
Wysłany: Sob 16:06, 05 Sty 2008 Temat postu: |
|
hmmm OSA, społeczeństwo ma to do siebie, że ma fetysze i się ich wstydzi, jeśli ktoś jest masochistą i lubi się nad sobą znęcać to lepiej jest go z tym zostawić niż "leczyć" |
|
|
OSA |
Wysłany: Sob 15:19, 05 Sty 2008 Temat postu: |
|
Cierpienie jako forma szczęścia...<myśli> Wspomnę o średniowiecznych torturach. Rozrywaniu końmi w cztery strony świata, łamanie na kole, wbijaniu igieł pod paznokcie. Batach i innych rzeczach, które wcale nie są fajne. Następnie zaś zadam pytanie czy oni byli szczęśliwi? Napiszecie mi jeśli ponosili tortury za sprawę dla nich ważną to owszem byli. Ale jeśli zmienię przedział lat na XX wiek i torturowanie ludzi związanych z rzekomym buntem i występowaniem przeciw władzy choć nie mieli z tym nic wspólnego i cierpieli właściwie za nic. Umierali za nic. Ich ciała były traktowane jak worki z sianem... i zadam pytanie czy oni byli szczęśliwi, to czy dowiem się że tak? Że byli szczęśliwi ponieważ cierpienie jest formą szczęścia? Cierpienie duchowe..., a niech jest, niech jest formą szczęścia. Ale fizyczne? Fizyczne, które jest nieodłącznie związane z naszą psychiką i ma na nią znaczny wpływ? Czy cierpienia np. okupowanych narodów sprawiają że ci ludzie są szczęśliwi?
Cierpienie uszlachetnia, ale nie uszczęśliwia. I u diabła nie usiłujcie sobie tego wmówić.! Bo to est bez sensu. Weźmy za przykład chociażby patologiczne małżeństwo. Mąż pije, bije swoją żonę i dzieci. Kobieta żyje w ciągłym strachu. Nie tylko o siebie, ale i o to co dla każdej matki powinno być najważniejsze, o swoje dzieci. I odpowiedzcie sobie na pytanie. Czy taka kobieta, czy jej dzieci, czy ta rodzina jest szczęśliwa? A jeśli macie już tą odpowiedź to wsadźcie sobie w kieszeń stwierdzenia: cierpienie jest formą szczęścia.
Szczęście jest dla większości ludzi tym samym: uszanowaniem godności, wolności i zaspokojeniem podstawowych potrzeb, włącznie z poczuciem bezpieczeństwa. |
|
|
cries_of_the_past |
Wysłany: Nie 18:05, 23 Wrz 2007 Temat postu: |
|
Każdy jest zupełnie inny i ma inne podejscie do sprawy...
Dla mnie szczesciem jest sam fakt ze zyje...
Szczescie trzeba tylko odpowiednio spozytkowac...I kazdy sie tego uczy...
Wydaje mi sie ze cierpienie jest forma szczescia...bo gdybysmy nie cierpieli bylibysmy niestety nikim...Nie znalibysmy smaku zycia...nie potrafilibysmy sobie radzic z wieloma problemami...a tak czasami po dłuzszej chwili smutku potrafimy cieszyc sie nawet z usmiechu drugiej osoby...Dlatego optymizm to podstawa...Ludzie idzmy i czynmy wszystkim"dobrze";>
pozdrawiam^*______*^ |
|
|
OSA |
Wysłany: Pią 20:56, 17 Sie 2007 Temat postu: |
|
OK.
I jest na moim;P |
|
|
memento |
Wysłany: Pią 17:05, 17 Sie 2007 Temat postu: |
|
Ech nie chce mi się już tak śmiesznie odpisywać Moja teoria jest sprzeczna na każdym gruncie, a działa. Nie wiem dlaczego, nie pytaj, nie ja to wymyśliłem lol
Przepraszam za to co teraz powiem:D Na prawdę nie wiesz o co mi chodziło z normami czy musiałaś sprawdzić w intenecie?
Szczęście jest pozytywną emocją, spowodowaną doświadczeniami ocenianymi przez podmiot jako pozytywne. Psychologia wydziela w pojęciu szczęście rozbawienie i zadowolenie.
W rozważaniach o jego naturze szczęście najczęściej określane jest w dwu aspektach:
* mieć szczęście oznacza:
o sprzyjający zbieg, splot okoliczności;
o pomyślny los, fortuna, dola, traf, przypadek;
o powodzenie w realizacji celów życiowych, korzystny bilans doświadczeń życiowych
* odczuwać szczęście oznacza:
o (chwilowe) odczucie bezgranicznej radości, przyjemności, euforii, zadowolenia, upojenia,
o (trwałe) zadowolenie z życia połączone z pogodą ducha i optymizmem; ocena własnego życia jako udanego, wartościowego, sensownego
Trzeba tu zauważyć, że są to aspekty rozdzielne.
Według niektórych neurologów, szczęście pozostaje w ścisłym związku z poziomem serotoniny w synapsach jąder szwu, a także dopaminy w jądrze półleżącym oraz endorfin. Jako dowód przytacza się odczuwane szczęścia pod wpływem substancji dopaminergicznych, serotonergicznych oraz agonistów receptora opioidowego.
I po dyskusji.;] |
|
|
OSA |
Wysłany: Pią 14:10, 17 Sie 2007 Temat postu: |
|
"Normy – aspekty systemów kulturowych (hierarchie wartości, przekonania wiedza, technologia, kody kulturowe)"
Jak więc żyć bez wiedzy, która ma dawać w poczucie swojej wartości i w efekcie szczęście?
Twoja teoria szczęścia jest sprzczna na gruncie elementarnym. |
|
|
OSA |
Wysłany: Pią 14:07, 17 Sie 2007 Temat postu: |
|
"Nasze działania i wybory są odzwierciedleniem podświadomości nie sytuacje.
sytuacje też."
Nie. Sytuacje są kreowane przez ŚWIADOMOŚĆ większej GRUPY ludzi.
"Jeśli świadomie przyjęli jako normę, np.: nie mordowanie ludzi dla własnej przyjemności, to dlatego że podświadomie czuli iż mogą stać się ofiarami w wypadku gdyby działanie takie było zwyczajowo dozwolone.
i przychodzi czas kiedy nikt nie wie po co ani dlaczego, a każdy wierzy."
Istotne jest to że wyszły one z naszej podświadomości, więc wcale nie musimy wiedzieć po co ani dlaczego, są. Bo w przeciwnym razie próbujemy walczyć z naszą podświadomością.
Według filozofii Freuda: "Nasza podświadomość, rządząca się swoimi własnymi prawami, w istotny sposób oddziaływuje na nasze życie. Należy przestrzegać jej autonomicznych praw. Gdy tak nie postępujemy, może nas bardzo mocno zranić.
Nieświadoma część naszej psychiki jest częścią natury, a jej zakres można porównać do bezkresnego kosmosu. Można powiedzieć, że podobnie jak trudno jest ogarnąć wszechświat tak niemożliwe jest pełne zrozumienie i zdefiniowanie naszej podświadomości."
Czegoś czego nie potrafimy w pełni zrozumieć nie możemy kontrolować.
Kontroli może podlegać tylko to co ma się zawrzeć w naszej podświadomości nie sama ona.
"WCZESNE DZIECIŃSTWO (1-2 r.ż.)
Dominacja motywów biologicznych, świadomość gestów, początki wchodzenia w role i odrębnego podmiotu)
ŚREDNI WIEK DZIECIĘCY (3-6 r.ż.)
(nabywanie języka, wchodzenie w wiele ról, rozwój własnego „ja”, podstawy motywacji społecznych)
PÓŹNE DZIECIŃSTWO (7-12 r.ż.)
(rozwój języka, posługiwania się rolami, rozwinięta motywacja społeczna, wyodrębniona koncepcja własnego „ja”)
WIEK DOJRZEWANIA (13-17 r.ż.)
(niemal ukształtowane umiejętności językowe i wchodzenia w role, motywacja społeczna, nabyte dyrektywy kulturowe i wiedza o sobie, różnorodne stany emocjonalne)
WCZESNY ETAP DOROSŁOŚCI – MŁODOŚĆ (19-35 r.ż.)
(osobowość, wiedza o normach społecznych, wykonywanie ról w miarę spójne i ukształtowane)"wg.M.W
Jeśli nasza podświadomość kształtuje się przez wpływ społeczeństwa od pierwszych lat naszego rozwoju, to nie jesteśmy nawet w stanie odepchnąć społeczeństwa. Tylko społeczeństwo może odepchnąć nas. Nasza świadomość jest w pełni ukształtowana we wczesnym etapie dorosłości, czyli dopiero naprawdę wtedy wiemy czego chcemy, co chcemy przyjąć, a czego nie. Tymczasem w naszej podświadomości są już elementy, których nie da się wykorzenić. To tak jak ze zmianą epoki. Ludzie, którzy podświadomie trwają w starym systemie, przy zmianie na nowy czują się jakby to był koniec świata, bo ich podświadomość nie jest w stanie przyjąć nowych praw.
Jeśli natomiast pragniemy wpływać na kształtowanie, nie kontrolowanie, naszej podświadomości we wcześniejszych etapach nierzadko natykamy się na błędy, które niekorzystnie mogą wpłynąć na kształtowanie się naszej struktury psychicznej.
Jak w zasadach wojny: Chcesz skutecznie walczyć z wrogiem? Więc najpierw musisz go poznać.
Jak widzisz "wiedza o normach społecznych", która pojawia się w czwartym etapie naszego kształtowania się osobowości, dopiero wtedy pozwala nam naprawdę próbować się kształtować tak jak nam to odpowiada. Ze względu na utrwaloną już osobowość nie jesteśmy w stanie zmienić samych siebie. Możemy mieć jedynie wpływ na kształtowanie się podświadomości i świadomości naszych dzieci, poprzez wybiócze działanie bodźców psychicznych. Zatem kwetia prób zmieniania samego siebie, wydaje się być zamknięta, bo możemy zmieniś swoją świadomość, która będzie sprzeczna z naszą podświadomością przez co sami doprowadzimy się do zguby. To tak jak w przypadku gdy:"Zdarza się, że nieświadomość człowieka dąży do śmierci wbrew jego świadomej woli życia. Na szczęście są to rzadkie przypadki. Mówimy wtedy, że nieświadomość ściele łoże śmierci i nie ma sposobu by się z tego wydostać."
Zatem w ramach naszych możliwości jest próba zmiany społeczeństwa, co może prowadzić do próby zmiany systemu, czego jednak nie dokonamy nie pozbywając się naszej podświadomości co w trakcie naszego życia jest nie możliwe. Chyba, że całe społeczeństwo zapragnie zmiany w swojej świadomości jak i podświadomości, na którą wszakże nie mamy wpływu. |
|
|
memento |
Wysłany: Pią 10:06, 17 Sie 2007 Temat postu: |
|
OSA napisał: |
Odrzucenie wartości i norm, prowadzi do braku ich powielania, przeinaczania ich i w efekcie zaburzenia i degradacji, co tak czy inaczej prowadzi do upadku nawet jeśli nie całej cywilizacji to wybiórczego społeczeństwa, w którym anomalie te występują.
|
anomalie i zaburzenia tworzą całość.
OSA napisał: | Nasze działania i wybory są odzwierciedleniem podświadomości nie sytuacje. |
sytuacje też.
OSA napisał: | Jeśli świadomie przyjęli jako normę, np.: nie mordowanie ludzi dla własnej przyjemności, to dlatego że podświadomie czuli iż mogą stać się ofiarami w wypadku gdyby działanie takie było zwyczajowo dozwolone. |
i przychodzi czas kiedy nikt nie wie po co ani dlaczego, a każdy wierzy.
OSA napisał: | U wybiórczych jednostek, żeby jednak mogły się utrwalić w świadomości ogółu potrzebne jest wiele lat. Świadomość i podświadomość dziecka kreowana przez jego rodziców nie jest zasadniczo różna od ich świadomości czy podświadomości. Mogą różnić się w kilku kwestiach, ale nie w całości. |
Zgadza się mówiłem o sobie. W ogóle ta cała gadka odnosząca się społeczeństwa, nie chce go zmieniać, mam to koło pały, zmieniac trzeba siebie.
OSA napisał: | Żeby móc cokolwiek kontrolować trzeba się od tego uwolnić, bo inaczej kontola się nie uda. To tak samo jak z próbą zmiany systemu. Chcesz zmienić go na lepszy, bo w tamtym władza wyzyskiwała społeczeństwo. Ale kiedy już obalisz dawny ustrój i wszystko ma być lepsze, a Ty nie uwolniłeś się od istnienia w społeczeństwie nie jesteś w stanie go poprowadzić bo jako jednostka ludzka, pełna egizmu i pragnienia jak największych korzyści dla samego siebie, utworzysz ten sam system, ale pod inną nazwą.
Komunizm też byłby super gdyby rządzący potrafili się uwolnić od bycia egoistyczną jednostką po to by stać się jedynie kontrolującą neutralną jednostką, która miała by tyle ile każda inna osoba w społeczeństwie, w systemie, który zakładał równość wszystkich ludzi. Ale nie potrafili się uwolnić od bycia człowiekiem. Nie jesteś więc w stanie kontrolować swojej podświadomości nie uwalniając się od niej. Uwolnić natomiast możesz się tylko przez śmierć. |
Można się uwolnić na pewnym poziomie, a na innym kontrolować. Tylko przez śmierć? Tak, ale mogę traktować ja tak jak świadomość i kontrolować to co się w niej znajdzie.
OSA napisał: | nie zgadzam się. W przypadkach, o którzych słyszałam były dzieci podobne do zwierzątek, które: robiły pod siebie, nie potrafiły mówić ani pisać, nie miały rozróżnienia co jest dobre, a co złe.
Nie widzę tu żadnego jednego systemu. Widzę brak jakiegokolwiek zainteresowania, troski czy prób wpojenia czegokolwiek. |
Ja właściwie mam na myśli wtórną desocjalizacje, a jesli chodzi o wychowanie to bez norm, ale z praktycznymi radami np. jak srać porządnie:D
OSA napisał: | To co tu wrzuciłeś zakłada, że najszęśliwsi są ludzie, którzy jako dzieci czują się odepchnięci przez społeczeństwo, w założeniu że większość rodziców próbuje, chociaż, wychować swoje dzieci, są to ludzie, którzy około 1/4 swojego życia spędzili w domach dziecka, bo nieoszukujmy się że tam jest tam jest dobrze i każde dziecko dostaje tyle uwagi ile potrzebuje, przemoc wśród dzieci nie istnieje i takie tam. Całkiem powszechne, czy nie? Następnie ci wychowankowie domów dziecka powinni jeszcze wkroczyć na jakąś przestępczą drogę, po wizycie w więzieniu zdesocjalizować się całkowicie. Wówczas takie jednostki są naprawdę szczęśliwe i wolne? |
Nie odepchnięci, sami niech odpychają. Ci odepchnięci przez społeczeństwo dalej znają jego zasady a łamiąc je tworzą wokół siebie ułudę bycia złymi. Co do przestępczych dróg, gdyby ci ludzie pojęli, że nie potrzeba im tyle ile myślą, nie poszli by w tą stronę. |
|
|
OSA |
Wysłany: Czw 13:52, 16 Sie 2007 Temat postu: |
|
"Wiem, że ironia, ale zakładająca właśnie upadek cywilizacji. Nie chcę zaburzenia wartości i norm, ale odrzucenie ich."
Odrzucenie wartości i norm, prowadzi do braku ich powielania, przeinaczania ich i w efekcie zaburzenia i degradacji, co tak czy inaczej prowadzi do upadku nawet jeśli nie całej cywilizacji to wybiórczego społeczeństwa, w którym anomalie te występują.
"Nie wiem jak to działa, ale działa."
Nasze działania i wybory są odzwierciedleniem podświadomości nie sytuacje.
"Nie, wyprowadzili je w świadomości, a później przekazywane z pokolenia na pokolenie zostały zatajone w podświadomości."
Jeśli świadomie przyjęli jako normę, np.: nie mordowanie ludzi dla własnej przyjemności, to dlatego że podświadomie czuli iż mogą stać się ofiarami w wypadku gdyby działanie takie było zwyczajowo dozwolone.
Więc wyprowadzili je z podświadomości.
"Następują jeszcze szybciej." U wybiórczych jednostek, żeby jednak mogły się utrwalić w świadomości ogółu potrzebne jest wiele lat. Świadomość i podświadomość dziecka kreowana przez jego rodziców nie jest zasadniczo różna od ich świadomości czy podświadomości. Mogą różnić się w kilku kwestiach, ale nie w całości.
"Nie chcę się uwalniac chce ją kontrolować, nie chcę występować jako jednostka wybitna, ale indywidualna."
Żeby móc cokolwiek kontrolować trzeba się od tego uwolnić, bo inaczej kontola się nie uda. To tak samo jak z próbą zmiany systemu. Chcesz zmienić go na lepszy, bo w tamtym władza wyzyskiwała społeczeństwo. Ale kiedy już obalisz dawny ustrój i wszystko ma być lepsze, a Ty nie uwolniłeś się od istnienia w społeczeństwie nie jesteś w stanie go poprowadzić bo jako jednostka ludzka, pełna egizmu i pragnienia jak największych korzyści dla samego siebie, utworzysz ten sam system, ale pod inną nazwą.
Komunizm też byłby super gdyby rządzący potrafili się uwolnić od bycia egoistyczną jednostką po to by stać się jedynie kontrolującą neutralną jednostką, która miała by tyle ile każda inna osoba w społeczeństwie, w systemie, który zakładał równość wszystkich ludzi. Ale nie potrafili się uwolnić od bycia człowiekiem. Nie jesteś więc w stanie kontrolować swojej podświadomości nie uwalniając się od niej. Uwolnić natomiast możesz się tylko przez śmierć.
"Nie mówię o odizolowaniu od społeczeństwa ale o byciu w nim a jednocześnie nie byciu jego częścią Poza tym więzienie dzieci w piwnicach nie wiąże się z brakiem kontaktu z ludźmi, wręcz przeciwnie, z kontaktem z jednym człowiekiem".
Tu akurt mój błąd, ale myślę że wiesz o co mi chodzi.
"wpajającym jeden system."- nie zgadzam się. W przypadkach, o którzych słyszałam były dzieci podobne do zwierzątek, które: robiły pod siebie, nie potrafiły mówić ani pisać, nie miały rozróżnienia co jest dobre, a co złe.
Nie widzę tu żadnego jednego systemu. Widzę brak jakiegokolwiek zainteresowania, troski czy prób wpojenia czegokolwiek.
"2. Brak wpływu na tą jednostkę poprzez opinię innych - jednostka zdesocjalizowana ma "głęboko w poważaniu" opinię innych jednostek o własnej osobie - buduje ją nie na podstawie opinii innych, jak w klasycznym przykładzie jednostki społecznej znanym z socjologii, a na własnych kryteriach wartości.
3. Własny system wartości, zbudowany "własnoręcznie" od podstaw, bez wpływu mediów, rodziców w dzieciństwie i pozostałej socjalnej papki.
4. Brak akceptacji oraz przyjęcia do swego systemu wartości norm społecznych w socjologicznym ujęciu tego słowa - możliwe przyjęcie norm tych wybiórczo - ze względu na prawdopodobną zbieżność z osobistym systemem wartości jednostki niektórych norm społecznych. Opiszę to na przykładzie: człowiek zsocjalizowany uznaje np. zasadę "nie zabijaj" - ponieważ miałby po morderstwie wyrzuty sumienia (od zawsze wmawiano mu, że to jest ZŁE). Jednostka zdesocjalizowana także może uznać tą zasadę (choć znam takie, które nie uznają...) ze względu na jej opłacalność. Jeśli nie zabiję, nie dam nikomu powodów do zemsty - siłą rzeczy nie narażam siebie na niebezpieczeństwo - nie daję też powodu społeczeństwu w otoczeniu którego żyję do niezdrowego zainteresowania moją osobą.
5. Odporność na stereotypy w socjologicznym ujęciu tego słowa - interakcja z jednostkami oparta jedynie na prawdopodobieństwie (np. nie podejdę do grupy "dresów" nie dlatego, że istnieje stereotyp iż są oni źli - tylko dlatego, że istnieje spore prawdopodobieństwo, że tak jest, wnioskowane po słownictwie, stylu "gibania się" itp.)
6. Brak akceptacji dowolnego systemu religijnego lub też wytworzenie własnego, opartego na własnej wiedzy (możliwe zmiany w miarę nabywania nowych informacji przez jednostkę - ewolucja poglądów)
7. Brak potrzeby przynależności do grupy społecznej w rozumieniu socjologicznym potrzeb jednostki - może istnieć udawana przynależność warunkowana jakimś rodzajem korzyści płynących z należności do grupy - na przykład łatwiejsze nawiązywanie kontaktów z ludźmi wyznającymi konkretne, interesujące w danym momencie jednostkę poglądy, odniesienie korzyści na polu materialnym, emocjonalnym bądź innym. Przykład z życia: osoba po procesie desocjalizacji ubierająca się w strój nawiązujący do subkultury hip hop - ze względu na interesujące ją wymiany poglądów z osobami przynależącymi do tej grupy (np. stara się dowiedzieć jak najwięcej o ludzkiej biedzie, czy też przelatywaniu panienek, sam nie wiem co on tam szuka:P)
8. Silny, nawet skrajny indywidualizm i nienawiść do wszelakich prób zapanowania nad taką jednostką - osoba po desocjalizacji nigdy nie pójdzie do pracy (istnienie szefa...), chyba, że zmusi ją do tego sytuacja życiowa.
9. Całkowity brak poszanowania i uznawalności ludzkiego prawa."
To co tu wrzuciłeś zakłada, że najszęśliwsi są ludzie, którzy jako dzieci czują się odepchnięci przez społeczeństwo, w założeniu że większość rodziców próbuje, chociaż, wychować swoje dzieci, są to ludzie, którzy około 1/4 swojego życia spędzili w domach dziecka, bo nieoszukujmy się że tam jest tam jest dobrze i każde dziecko dostaje tyle uwagi ile potrzebuje, przemoc wśród dzieci nie istnieje i takie tam. Całkiem powszechne, czy nie? Następnie ci wychowankowie domów dziecka powinni jeszcze wkroczyć na jakąś przestępczą drogę, po wizycie w więzieniu zdesocjalizować się całkowicie. Wówczas takie jednostki są naprawdę szczęśliwe i wolne?
Co do całkiem obszernego tekstu, który tu wkleiłeś zgadzm się tylko z jednym punktem. Pierwszym. Gdyby masmedia nie miały wpływu na naszą psychikę bylibyśmy o wiele szczęściwsi, mielibyśmy mniej skrzywione wyobrażenie ludzkiego życia, gdyby np. nie "wzorce" pojawiające się w durnowatych amerykańskich filmach sensacyjnych, czy jakichkolwiek innych formach filmowych, kóre nic sobą nie przekazują. W tym także reklamy. |
|
|
memento |
Wysłany: Czw 7:57, 16 Sie 2007 Temat postu: |
|
OSA napisał: | Jesteś mordercą że wiesz czy się mszczą? Moim zdaniem to ludzie, o zaburzonym poczuciu wartości, dla których życie ludzkie nic nie jest warte. Moim zdaniem myślą że są wolni i dlatego zachowują się niezgodnie z jakimikolwiek normami wpajanymi nam przez naszych przodków, bo to właśnie tkwi w podświadomości, tak samo jak w każdym istnieją elementy dobra i zła.
Czytałeś może "Zbrodnię i karę"? On też chciał sie przekonać czy jest jednostką wybitną. Generalnie rzecz biorąc, chciał czuć się wolny i być wyjątkowy. Myślał że jest w stanie uwolnić się od jakichkolwiek zasad i norm społecznych. Tak właśnie powstaje morderca, dla szczęścia, który pomimo swojego zamierzenia wcale nie jest szczęśliwy.
|
Bo życie ludzkie nic nie jest warte, w ogóle mało rzeczy jest cokolwiek wartych, jeśli ktoś przyjdzie mnie zabić ja to zrobię pierwszy, ale bez potrzeby nie zabija się, gdyż jest to samo w sobie idiotyczne.
OSA napisał: | Nie przypuszczenia. Ironia. Dlaczego cywilizacje chylą się ku upadkowi? Bo następuje zaburzenie wartości i norm społecznych, lub cywilizacja jest niszczona przez inną. Nie uważam żeby cywilizacja, która ulega degradacji była szczęśliwa, chyba że ludzie są masochistami. |
Wiem, że ironia, ale zakładająca właśnie upadek cywilizacji. Nie chcę zaburzenia wartości i norm, ale odrzucenie ich.
OSA napisał: | Sytuacje nie mogą być odwzorowaniem naszej podświadomości bo powstają bez naszego udziału. To my wkraczamy w daną sytuację, a nie sytuacja powstaje z naszej podświadomości. Żeby sytuacja mogła powstać potrzebne są działania większej ilości osób niż jednostka. Więc podświadomość jednostki nie ma nic wspólnego z powstawaniem sytuacji. Więc coś Ci się chyba pomyliło. |
Nie wiem jak to działa, ale działa.
OSA napisał: | W takim razie zakładasz że niemowlęta już to wiedzą, może przed narodzinami też już mają rozwinięty system wartości? |
W 8 roku życia wykształca się sumienie. Mój błąd.
OSA napisał: | Ciekawe, że dzieci, które rozwijają się bez jakiejkolwiek ingerencji dorosłych przypominają bardziej zwierzęta niż ludzi. Jeśli to nazywasz wolnością od norm i zasad, poczuciem boskości i szczęśliwością, to poszukaj przykładów gdzie dzieci były odizolowywane od jakiegoś kontaktu z innymi ludzmi, przykłady więzienia takich dzieci w piwnicach i później zastanów się czy przypominają Ci oni ludzi szczęśliwych.
| Nie mówię o odizolowaniu od społeczeństwa ale o byciu w nim a jednocześnie nie byciu jego częścią Poza tym więzienie dzieci w piwnicach nie wiąże się z brakiem kontaktu z ludźmi, wręcz przeciwnie, z kontaktem z jednym człowiekiem wpajającym jeden system.
OSA napisał: | Czyli jakby tego nie nazywać to i tak w Twojej teorii też może wszystko. Nie widzę wobec tego sensu rozgraniczania. |
Nie, gdyż każda część wspólnego Boga musi dorosnąć i zrozumieć pewne sprawy by nabrać dalszych kompetencji do działania na wyższych poziomach.
OSA napisał: | I jeszcze jedno apropo podświadomości i Twojego założenia, że to jak mamy postępować by być szczęśliwi wiemy od początku. |
Tego nie twierdzę, myślę jednak, że każdy jest się w stanie tego nauczyć.
OSA napisał: | Zatem nasi przodkowie nie mając żadnych wzorców postępowania, wypracowali takie według których mieli być szczęśliwi, czyli wyprowadzili normy, prawa i zasady, które tkwiły w ich podświadomości, zasady te ewoluowały na przestrzeni lat na kolejne tkwiące w naszej podświadomości, żyjemy więc w świecie ograniczonym przez naszą podświadomość, bo podświadomość jednej osoby nie równi się na tyle od innych by twierdzić, że Twoja podświadomość jest inna od podświadomości np. Twoich rodziców. |
Nie, wyprowadzili je w świadomości, a później przekazywane z pokolenia na pokolenie zostały zatajone w podświadomości. Z resztą zgadzam się, tyle, że podświadomość można zmieniać.
OSA napisał: | Zmiany nigdy nie następują tak szybko. |
Następują jeszcze szybciej.
OSA napisał: | A jeśli chcesz się uwolnić od granic swojej podświadomości, które ty nazywasz poprostu inaczej, to nie występujesz jako jednostka wybitna ale jako buntownik, który nie wie przeciwko czemu się buntuje. |
Nie chcę się uwalniac chce ją kontrolować, nie chcę występować jako jednostka wybitna, ale indywidualna. A bunt to wina moich młodych lat:P
OSA napisał: | Twaróg to twaróg. Bez względu na to czy nazwiesz go twarogiem, serem czy przetworem mlecznym. |
Ale smakuje inaczej.
A teraz coś ode mnie, mam pewne opory żeby to zamieścić, ale to zrobię
1. Całkowity brak wpływu na daną jednostkę poprzez reklamę, kontrolowane środki masowego przekazu (TV, radio, gazety itp.). Zaznaczam, że nie chodzi tu o brak kontaktu z tymi środkami, a jedynie nie uleganie sugestii - środki te nie są w rozumieniu tej jednostki dla niej opiniotwórcze w żaden sposób.
2. Brak wpływu na tą jednostkę poprzez opinię innych - jednostka zdesocjalizowana ma "głęboko w poważaniu" opinię innych jednostek o własnej osobie - buduje ją nie na podstawie opinii innych, jak w klasycznym przykładzie jednostki społecznej znanym z socjologii, a na własnych kryteriach wartości.
3. Własny system wartości, zbudowany "własnoręcznie" od podstaw, bez wpływu mediów, rodziców w dzieciństwie i pozostałej socjalnej papki.
4. Brak akceptacji oraz przyjęcia do swego systemu wartości norm społecznych w socjologicznym ujęciu tego słowa - możliwe przyjęcie norm tych wybiórczo - ze względu na prawdopodobną zbieżność z osobistym systemem wartości jednostki niektórych norm społecznych. Opiszę to na przykładzie: człowiek zsocjalizowany uznaje np. zasadę "nie zabijaj" - ponieważ miałby po morderstwie wyrzuty sumienia (od zawsze wmawiano mu, że to jest ZŁE). Jednostka zdesocjalizowana także może uznać tą zasadę (choć znam takie, które nie uznają...) ze względu na jej opłacalność. Jeśli nie zabiję, nie dam nikomu powodów do zemsty - siłą rzeczy nie narażam siebie na niebezpieczeństwo - nie daję też powodu społeczeństwu w otoczeniu którego żyję do niezdrowego zainteresowania moją osobą.
5. Odporność na stereotypy w socjologicznym ujęciu tego słowa - interakcja z jednostkami oparta jedynie na prawdopodobieństwie (np. nie podejdę do grupy "dresów" nie dlatego, że istnieje stereotyp iż są oni źli - tylko dlatego, że istnieje spore prawdopodobieństwo, że tak jest, wnioskowane po słownictwie, stylu "gibania się" itp.)
6. Brak akceptacji dowolnego systemu religijnego lub też wytworzenie własnego, opartego na własnej wiedzy (możliwe zmiany w miarę nabywania nowych informacji przez jednostkę - ewolucja poglądów)
7. Brak potrzeby przynależności do grupy społecznej w rozumieniu socjologicznym potrzeb jednostki - może istnieć udawana przynależność warunkowana jakimś rodzajem korzyści płynących z należności do grupy - na przykład łatwiejsze nawiązywanie kontaktów z ludźmi wyznającymi konkretne, interesujące w danym momencie jednostkę poglądy, odniesienie korzyści na polu materialnym, emocjonalnym bądź innym. Przykład z życia: osoba po procesie desocjalizacji ubierająca się w strój nawiązujący do subkultury hip hop - ze względu na interesujące ją wymiany poglądów z osobami przynależącymi do tej grupy (np. stara się dowiedzieć jak najwięcej o ludzkiej biedzie, czy też przelatywaniu panienek, sam nie wiem co on tam szuka:P)
8. Silny, nawet skrajny indywidualizm i nienawiść do wszelakich prób zapanowania nad taką jednostką - osoba po desocjalizacji nigdy nie pójdzie do pracy (istnienie szefa...), chyba, że zmusi ją do tego sytuacja życiowa.
9. Całkowity brak poszanowania i uznawalności ludzkiego prawa.
Tekst autorstwa syphara, nie mój, ale zgadzam się z większością, no i nie chciało mi się pisać. |
|
|
OSA |
Wysłany: Śro 21:46, 15 Sie 2007 Temat postu: |
|
Jesteś mordercą że wiesz czy się mszczą? Moim zdaniem to ludzie, o zaburzonym poczuciu wartości, dla których życie ludzkie nic nie jest warte. Moim zdaniem myślą że są wolni i dlatego zachowują się niezgodnie z jakimikolwiek normami wpajanymi nam przez naszych przodków, bo to właśnie tkwi w podświadomości, tak samo jak w każdym istnieją elementy dobra i zła.
Czytałeś może "Zbrodnię i karę"? On też chciał sie przekonać czy jest jednostką wybitną. Generalnie rzecz biorąc, chciał czuć się wolny i być wyjątkowy. Myślał że jest w stanie uwolnić się od jakichkolwiek zasad i norm społecznych. Tak właśnie powstaje morderca, dla szczęścia, który pomimo swojego zamierzenia wcale nie jest szczęśliwy.
"Niech każdy żyje w oparciu tylko o swoje prawdy, normy i zasady. Odrzućmy wszystkie regulacje prawne. Niechaj każdy postępuje jak mu w duszy gra, a cywilizacja ludzka "napewno" przetrwa.
Przypuszczenia"
Nie przypuszczenia. Ironia. Dlaczego cywilizacje chylą się ku upadkowi? Bo następuje zaburzenie wartości i norm społecznych, lub cywilizacja jest niszczona przez inną. Nie uważam żeby cywilizacja, która ulega degradacji była szczęśliwa, chyba że ludzie są masochistami.
"sytuacje, które nas spotykają są odwzorowaniem naszej podświadomości."
Sytuacje nie mogą być odwzorowaniem naszej podświadomości bo powstają bez naszego udziału. To my wkraczamy w daną sytuację, a nie sytuacja powstaje z naszej podświadomości. Żeby sytuacja mogła powstać potrzebne są działania większej ilości osób niż jednostka. Więc podświadomość jednostki nie ma nic wspólnego z powstawaniem sytuacji. Więc coś Ci się chyba pomyliło.
"Właśnie nie wiem. Przecież takie rzeczy się wie od urodzenia." W takim razie zakładasz że niemowlęta już to wiedzą, może przed narodzinami też już mają rozwinięty system wartości?
Ciekawe, że dzieci, które rozwijają się bez jakiejkolwiek ingerencji dorosłych przypominają bardziej zwierzęta niż ludzi. Jeśli to nazywasz wolnością od norm i zasad, poczuciem boskości i szczęśliwością, to poszukaj przykładów gdzie dzieci były odizolowywane od jakiegoś kontaktu z innymi ludzmi, przykłady więzienia takich dzieci w piwnicach i później zastanów się czy przypominają Ci oni ludzi szczęśliwych.
"Ludzie nie powinni się czuć nawet po części jak istoty boskie. Bogu teoretycznie(bo nie wiemy jak to jest w rzeczywistości i czy On, lub Oni wogóle istnieją) wolno wszystko
W teorii judeochrześcijańskiej, w mojej Bóg wypełnia wszystkie poziomy od fizycznego po najwyższe z duchowych i jest kwintesencją rozwoju."
Czyli jakby tego nie nazywać to i tak w Twojej teorii też może wszystko. Nie widzę wobec tego sensu rozgraniczania.
I jeszcze jedno apropo podświadomości i Twojego założenia, że to jak mamy postępować by być szczęśliwi wiemy od początku. Zatem nasi przodkowie nie mając żadnych wzorców postępowania, wypracowali takie według których mieli być szczęśliwi, czyli wyprowadzili normy, prawa i zasady, które tkwiły w ich podświadomości, zasady te ewoluowały na przestrzeni lat na kolejne tkwiące w naszej podświadomości, żyjemy więc w świecie ograniczonym przez naszą podświadomość, bo podświadomość jednej osoby nie równi się na tyle od innych by twierdzić, że Twoja podświadomość jest inna od podświadomości np. Twoich rodziców. Zmiany nigdy nie następują tak szybko. A jeśli chcesz się uwolnić od granic swojej podświadomości, które ty nazywasz poprostu inaczej, to nie występujesz jako jednostka wybitna ale jako buntownik, który nie wie przeciwko czemu się buntuje.
Twaróg to twaróg. Bez względu na to czy nazwiesz go twarogiem, serem czy przetworem mlecznym. |
|
|
memento |
Wysłany: Śro 16:37, 15 Sie 2007 Temat postu: |
|
OSA napisał: | "wolność od wszystkich prawd, norm i zasad". Po co więc wychowywać dzieci? Uczyć je co jest dobre, a co złe, jak należy postępować? |
Właśnie nie wiem. Przecież takie rzeczy się wie od urodzenia.
OSA napisał: | Niech każdy żyje w oparciu tylko o swoje prawdy, normy i zasady. Odrzućmy wszystkie regulacje prawne. Niechaj każdy postępuje jak mu w duszy gra, a cywilizacja ludzka "napewno" przetrwa. |
Przypuszczenia
OSA napisał: | Cząstkę boskości w połączeniu z wolnością w Twoim rozumieniu... Anarchia i masowe mordy. |
Jedna z wielu opcji.
OSA napisał: | Ludzie nie powinni się czuć nawet po części jak istoty boskie. Bogu teoretycznie(bo nie wiemy jak to jest w rzeczywistości i czy On, lub Oni wogóle istnieją) wolno wszystko |
W teorii judeochrześcijańskiej, w mojej Bóg wypełnia wszystkie poziomy od fizycznego po najwyższe z duchowych i jest kwintesencją rozwoju.
OSA napisał: | To by oznaczało że też mielibyśmy takie przywileje i na dodatek wszystko można by tłumaczyć tym, że nasze działanie jest częścią Wielkiego Planu. 1)nie mamy żadnego wyboru, wszystko jest z góry ukartowane, tak? |
Law of attraction, wszystkie nasze poczynania i sytuacje, które nas spotykają są odwzorowaniem naszej podświadomości.
OSA napisał: | Totalna degradacja społeczeństwa by nastąpiła gdyby wszyscy chcieli być szczęśliwi w Twoim rozumieniu tego słowa!!
Powrót do jaskiń... |
Być może...
OSA napisał: | Wychodzi na to że najszczęśliwsi są mordercy, bo czują się na tyle boscy i wolni, że decydują o śmierci innych jednostek! |
Mordercy mszczą się w świecie fizycznym a to dalej zniewolenie |
|
|
OSA |
Wysłany: Śro 15:21, 15 Sie 2007 Temat postu: |
|
"wolność od wszystkich prawd, norm i zasad". Po co więc wychowywać dzieci? Uczyć je co jest dobre, a co złe, jak należy postępować? Niech każdy żyje w oparciu tylko o swoje prawdy, normy i zasady. Odrzućmy wszystkie regulacje prawne. Niechaj każdy postępuje jak mu w duszy gra, a cywilizacja ludzka "napewno" przetrwa.
Cząstkę boskości w połączeniu z wolnością w Twoim rozumieniu... Anarchia i masowe mordy.
Ludzie nie powinni się czuć nawet po części jak istoty boskie. Bogu teoretycznie(bo nie wiemy jak to jest w rzeczywistości i czy On, lub Oni wogóle istnieją) wolno wszystko. To by oznaczało że też mielibyśmy takie przywileje i na dodatek wszystko można by tłumaczyć tym, że nasze działanie jest częścią Wielkiego Planu. 1)nie mamy żadnego wyboru, wszystko jest z góry ukartowane, tak?
Totalna degradacja społeczeństwa by nastąpiła gdyby wszyscy chcieli być szczęśliwi w Twoim rozumieniu tego słowa!!
Powrót do jaskiń...
Wychodzi na to że najszczęśliwsi są mordercy, bo czują się na tyle boscy i wolni, że decydują o śmierci innych jednostek! Super. |
|
|
OSA |
Wysłany: Śro 15:08, 15 Sie 2007 Temat postu: |
|
Długo trwałe nie oznacza ciągłe.
Ja też nie twierdzę że wygląda to tak: godz 12:00- zjadłam lody, jestem szczęliwa,
godz.12:15 zaczyna kropić- jestem zdruzgotana,
godz.12:30 e tam, to tylko przelotny deszczyk- znów jestem szczęśliwa.
Jeśli chodzi mi o czas to tylko w kwesti: Nie jesteśmy szczęśliwi przez całe nasze życie. Możemy być szczęśliwi przez prawie cały czas, i tak samo z nieszczęściem.
Cały czas chcę przekazać, że żeby szczęście wogóle mogło zaistnieć musi być spełnione kilka warunków, kilka rzeczy, które prowadzą nas do tego szczęścia, a nie dlatego jedynie że jest się człowiekiem wartościowym.
Szczęście może trwać nawet 60 lat, a później wszystko może trafić szlag- cały nasz sens życia. Tak jak w przykładzie, który podałam do odpowiedzi Yana. |
|
|