Autor |
Wiadomość |
may_queen |
Wysłany: Śro 21:02, 05 Gru 2007 Temat postu: |
|
Mhm... Teraz już rozumiem co miałeś na myśli. Czas, ruch, itd. są względne, więc według mementowskiej teorii relatywistycznego nieistnienia są właśnie tymi nieistniejącymi zjawiskami, które da się zmierzyć dzięki odkryciu Einsteina. I wszystko jasne |
|
|
memento |
Wysłany: Śro 20:45, 05 Gru 2007 Temat postu: |
|
Wybaczam Twoją ignorancję Chodziło mi o to, że ruch jest tylko względem czegoś, jak i czas, więc obie te wartości są zmienne względem różnych obiektów i dopiero po przyjęciu tego można je mierzyć. |
|
|
may_queen |
Wysłany: Śro 20:00, 05 Gru 2007 Temat postu: |
|
Miałam już zamiar nie drążyć więcej, ale... Napisałeś:"Moim zdaniem teoria względności opiera się właśnie na nieistnieniu większości zjawisk, dając przez to metodę na ich pomiar." Wybacz moją ignorancję, ale nie rozumiem. Jeśli według Ciebie większość zjawisk nie istnieje, to jak chcesz zbadać coś, czego nie ma...? |
|
|
memento |
Wysłany: Śro 17:56, 05 Gru 2007 Temat postu: |
|
Na wszystko jest odpowiedź, ale odpowiedź na wszystko znają tylko idioci;] To były tylko spekulacje, nie miałem tego na myśli, chodziło mi raczej o to, że ten świat jest tylko jedną z wielu dróg, który były do obrania, a jeśli chodzi o skale, to owszem w innych światach też istnieją, ale mogą się odnosić do zjawisk, o których nie mamy pojęcia i w naszym nie występują przez co nie da się ich zmierzyć. Moim zdaniem teoria względności opiera się właśnie na nieistnieniu większości zjawisk, dając przez to metodę na ich pomiar. |
|
|
may_queen |
Wysłany: Śro 17:45, 05 Gru 2007 Temat postu: |
|
Nie ma odpowiedzi na wszystko, wszak "(...) nie widziano jeszcze wyjaśnienia, które by nie było zaciemnieniem". Masz więc na myśli to, że kiedyś świat wyglądał inaczej oraz że inne światy są inne niż nasz? Owszem, zapewne masz rację. "a wszelkie skale działają tylko w naszym świecie." A jeśli w innych światach też są skale? Dobra, mniejsza z tym... Jakby nie było, na teorii względności opiera się cały współczesny świat, który nie istniałby, jeśli nie byłoby względności... Albo tak mi się tylko wydaje. W każdym razie dziękuję za odpowiedzi na moje pytania. |
|
|
memento |
Wysłany: Śro 17:27, 05 Gru 2007 Temat postu: |
|
Ta a odpowiedź na wszystko znajdują tylko idioci, taka dygresja co do krów. Źle rozumiesz to co napisałem. Albo źle się wyraziłem, czy też wtedy myślałem całkiem inaczej. W każdym razie, zakładając, że istnieje Bóg, chaos lub jakiś prapoczątek, cokolwiek, punkt wyjścia, można stwierdzić, że nasz świat nie musiał wcale tak wyglądać, a wszelkie zasady panujące tutaj odnoszą się tylko do tego świata jak ruch czy temperatura. Wyobraź sobie świat, w którym wszystko przenika wszystko, wtedy ruch nie istnieje, czyli w naszym istnieje... no dobra zamotałem się. Chodziło mi o to, że rzeczy istnieją o tyle o ile mają punkty odniesienia, zaś te punkty odniesienia mają w tych rzeczach punkty odniesienia, a wszelkie skale działają tylko w naszym świecie. W innym temperatura może nie działać. Wiem, że tu pojawia się problem moralności, związany np. z zabójstwem, dlatego twierdzę, że są podstawowe zasady, których ominąć się nie da jeśli już pewne zasady zostały nałożone(materialność, bo tylko wtedy możliwe jest zabójstwo). |
|
|
may_queen |
Wysłany: Śro 17:10, 05 Gru 2007 Temat postu: |
|
Anarchaniele memento, fakt, że teraz myślisz inaczej niż pięć miesięcy temu, raczej pozytywnie o Tobie świadczy, gdyż podobno tylko krowa nie zmienia poglądów. Jeśli ruch istnieje i nie istnieje zarazem, to nie jest jednoznaczny, czyli jest względny. A jeśli coś jest relatywne, to nie istnieje według Twojej teorii. Zatem nie możesz powiedzieć, że ruch istnieje i nie istnieje zarazem. Punkty odniesienia istnieją zawsze. Gdyby ich nie było, nie istniałoby nic. Pod warunkiem, że "nic" może istnieć. A nie może skoro jest niczym, a więc w swej istocie (której nie ma, bo "nic" nie może mieć istoty) samo wyklucza swoje istnienie. Tak więc nicość uważam za obaloną. A skoro tak, to coś musi istnieć. Więc jeśli coś istnieje, to punkty odniesienia jednak są, tak więc jest i ruch.
Co do temperatury.. "Gdyby nie było rzeczy ciepłych i zimnych, temperatura nie istniałaby.". Ciepło i zimno jest odczuwane względnie - dla mnie herbata jest ciepła i piję ją ze smakiem, a mój siostrzeniec krzyczy, że gorąca, gdy złapie mój kubek. Skoro według Twej teorii ciepło i zimno nie istnieje (bo jest relatywne), to temperatura jest jakimś chorym wymysłem. Więc po co oglądać prognozę pogody? |
|
|
memento |
Wysłany: Śro 15:34, 05 Gru 2007 Temat postu: |
|
Ach, teraz mam już całkiem inne poglądy na to wszystko, ale postaram się wybronić w pierwszej kwestii. Ruch istnieje tylko względem czegoś więc w zasadzie nie istnieje i istnieje zarazem. Gdyby coś nie miał innych wartości lub punktów odniesienie nie istniałoby, więc to one nadają mu te właściwości. Gdyby nie było rzeczy ciepłych i zimnych, temperatura nie istniałaby. |
|
|
may_queen |
Wysłany: Śro 14:05, 05 Gru 2007 Temat postu: |
|
Felieton ciekawy i zmusza do myślenia. Odcinając się zupełnie od dyskusji na temat archetypów, chciałam Cię zapytać o Twoje stwierdzenie: "Dla mnie wszystko co relatywne nie istnieje, bo jest subiektywne.". Czy aby na pewno? Przecież ruch też jest względny. Czy to znaczy że świat pogrążony jest w inercji? Totalnym bezruchu? Co więcej, skoro ruch jest względny, to bezruch również. Z Twojego twierdzenia można więc wysnuć wniosek, że nie ma ani ruchu, ani bezruchu... A przecież możemy tego doświadczyć empirycznie. Stoję 10 metrów od drzewa, podchodzę do niego tak blisko, że dotykam kory. Musiałam wykonać pewien ruch, żeby stanąć koło drzewa. Ale względem Ziemi spoczywam, bo to ona się porusza a nie ja. Czy to znaczy że nie wykonałam żadnego ruchu?
Inna sprawa dotyczy tego fragmentu Twojego felietonu: "Załóżmy teraz że kogoś przygniotło drzewo, druga osoba mu pomaga, można by stwierdzić, że czyni dobrze, ale jak skoro zło nie istnieje więc nie ma prawa odejść obojętnie? ". Ma prawo przejść obojętnie bez względu na to czy czyni dobrze, czy nie. Ale nie możesz stwierdzić że czyni dobrze, bo po konsekwencji tego czynu poznasz czy był on dobry czy tez zły. A wiesz co się stanie, jeśli ten ktoś nie pomoże przygniecionemu? Pisał o tym Camus w "Upadku". Pewien adwokat nie uratował dziewczyny, która rzuciła się do rzeki. Przechodził tamtędy, ale uznał, że stoi za daleko, żeby jej pomóc. Może i miał rację. Ale potem dręczyło go poczucie winy... aż świat mu się zawalił i zaczął dostrzegać rzeczy, których wcześniej nie widział. I jego życie odtąd to udręka. Tak więc chyba nie wszystko jest jednak relatywne... |
|
|
Hexet |
Wysłany: Pią 13:36, 31 Sie 2007 Temat postu: |
|
Ja też tego nie robię, ale neguje to co powiedziałeś, odnośnie do anomii literackiej, która jakoby miała być pozytywna, bo nikt nie jest w stanie wyznaczać czy coś jest dobre czy złe.
A jednak ludzie z dużą wiedzą na temat literatury potrafią rozrużnić sztukę od kiczu. |
|
|
memento |
Wysłany: Pią 13:05, 31 Sie 2007 Temat postu: |
|
Ehhh nie oceniam autorów po nagrodach. |
|
|
Hexet |
Wysłany: Czw 22:51, 30 Sie 2007 Temat postu: |
|
Czyli się nie dogadamy bo moim zdaniem dzieła, które dostały nagrodę Nobla są wybitne, a ich autorzy nie są jakimiś podrzędnymi pisarczykami, o których za 50 lat nie będzie się pamiętać, a których teraz uznaje się za przyzwoitych.
Co świadczy o tym, że te prace reprezentują jakiś poziom i dlatego są one uznane (mniej lub bardziej sprawiedliwie).
Nikt nie szufladkuje literatury, ale poziomuje się ją i tego nie da się uniknąć. |
|
|
memento |
Wysłany: Wto 15:47, 21 Sie 2007 Temat postu: |
|
hmmm, o reszte pewnie moglibyśmy kłócić sie jeszcze wieki, ale nie chcę powtarzać już swoich argumentów, ale co do nagrody literackiej nobla, dla mnie to najgorsze co można zrobić z literaturą, zaszufladkować ją lub ocenić. To czy ktoś ma tą nagrodę czy nie jest dla mnie absolutnie nieawżne, a i tak ulubieni przeze mnie twórcy nigdy jej nie dostaną i raczej do tego nie dążą. |
|
|
Hexet |
Wysłany: Wto 15:02, 21 Sie 2007 Temat postu: |
|
Nie wiem, czy bedziesz mogl tlumaczyc swoje postepowanie swoja podswiadomoscia:D mozesz probowac:]
Mnie moze narazie tak, nie mam jeszcze na tyle wiedzy, na temat kultury i sztuki, ale moze kiedys...
Czyli, ze literacka nagroda Nobla, nie ma zadnego znaczenia, czy tak? bo nikt nie jest w steni odroznic sztuki od kiczu?
Abstrakcja to wytwor kultury, obserwujac bieg pradow artystycznych widac, ze jest to tylko kolejny nurt, a inne przez niego przeplywaja i z niego wynikaja. Abstrakcja wcale nie wyklucza motywow literackich:D Wyklucza jedynie ilustracyjnosc. |
|
|
memento |
Wysłany: Sob 14:14, 18 Sie 2007 Temat postu: |
|
No dobra, wiec zgadzam się, i mój esej też jest wpisany w jakis stereotyp, w sumie to jest nawet lepsze, mozna sobie wszystko wytłumaczyć i odnieść do stereotypu:D
A kto ustala co jest dobre a co złe? Co jest kiczowate? Chyba tobie będzie trudno to rozróżnić
Jak to jak? Normalnie, tak jak teraz wygląda u niektórych, abstrakcja i nieskrempowanie.
Zgadzam się;] Mogę spróbować... |
|
|