memento |
Wysłany: Śro 18:47, 26 Wrz 2007 Temat postu: Seks w autobusie! |
|
Było piątkowe popołudnie 21 września 2007 roku. Jak to bywa w takie dni, ludzie przemęczeni całym tygodniem wracali półszczęśliwi półsfrustrowani do domów. Wsiadłem do autobusu wraz z tłumem tych przesiąkniętych melancholią użytkowników życia. Żaden z nich nie spodziewał się nadchodzącego dramatu jaki rozegrał się na ich oczach.
Ulokowaliśmy się jak zawsze na końcu autobusu, zostawiając miejsca siedzące dla ludzi potrzebujących miękkich odartych i pomalowanych markerem siedzeń do zapewnienia sobie komfortu w trakcie jazdy. Chociaż w autobusach nie wolno palić, zazwyczaj ten zakaz łamią sami kierowcy, tak było i tym razem, ale nie było to jedyne pogwałcenie przepisów tego popołudnia. Zaraz po wyruszeniu autobusu z przystanku dostrzegłem na szybie dwie biedronki podróżujące w górę jak zdobywcy Himalajów. Poruszały się śmiesznie wolno jakby przesiąknięte nastrojem panującym w autobusie, który na tak małe organizmy musiał działać o wiele razy dotkliwiej. "Patrz!" krzyknąłem do kolegi obok wskazując sugestywnie palcem na dwa małe stworzonka. On jakby telepatycznie podłączony do mojego mózgu zrozumiał natychmiast: Biedronki nie miały biletu! Po chwili dyskusji doszliśmy jednak do innych wniosków. Biedronki wcale nie znajdowały się w autobusie ponieważ wspinały się po zewnętrznej stronie szyby, więc podlegały raczej pod jakiś paragraf normujący tego typu wykroczenia. Zastanawialiśmy się czy można by je podać do sądu. Na pewno nie w tym chorym kraju, co innego w USA, tam ktoś złożył pozew na Boga za spowodowanie niezliczonej liczby ofiar od klęsk żywiołowych. Odpowiedź oznajmiała, że pozwany jest chroniony immunitetem.Wracając do biedronek, one jakby zmęczone wiatrem i wspinaczką zatrzymały się i skręciły w stronę ułatwiającą im wejście do autobusu, okno było delikatnie uchylone, co spowodowało, że po paru sekundach, owady znalazły sie już w środku. Ludzie jakby wyrwani z letargu zaczęli na nie spoglądać rozjaśniając wyraz twarzy i nadając mu akcent głodu w Afryce idealnie podsumowujący każdy piątek, szczególnie jesienny.
Nagle biedronki zrobiły cos co zaskoczyło wszystkich pasażerów, łącznie ze mną. Zaczęły kopulować na szybie autobusu bezczelnie obserwując reakcje ludzi, którzy mimowolnie uczestniczyli w tym spektaklu, a reakcje jak przystało na reakcje były różne i klasyfikowały się do paru kategorii. Pierwszą z podgrup był śmiech lub szydercze pomrukiwanie, pokazywanie sobie nawzajem tego niesamowitego wydarzenia i zwracanie uwagi innych osób. Drugi z systemów polegał na odwracaniu wzroku, tak jakby pasażerowie nie widzieli sytuacji lub bali się, że gdy już ją ujrzą będą zmuszeni do stanowczej reakcji, bo biedronki wykazywały się szczytem bezczelności i ignorancji. Wreszcie trzecia ostatnia grupa, patrząca, ale z małym zaangażowaniem, jakby zażenowana, że wybrała akurat ten autobus żeby wrócić do domu. Nikt oczywiście nie widział winy po stronie biedronek, tak jakby stały ponad prawem, tym nikim byłem ja i Patryk G., z którym przeprowadziłem krótki wywiad na temat tej sytuacji zaraz po powrocie do domu.
Ja: Pamiętasz sytuację z autobusu? Chodzi mi o te biedronki, które kopulowały na szybie, jak ją oceniasz?
Patryk G.: Tak, to było... niesamowite, te biedronki w ogóle nie przejmowały się się obserwującymi ich ludźmi, wydawało się, że są wręcz zadowolone z publiczności obecnej przy ich akcie miłości, jakby chciały tym coś zademonstrować.
Ja: Czy Twoim zdaniem tego typu sceny nie powinny byc unormowane prawnie?
P.G.: Owszem, uważam, że rząd powinien coś z tym zrobić. Brak odpowiednich przepisów doprowadza do absurdalnej sytuacji, w której biedronki mają większe prawa od ludzi. Ich bezkarność sprawia, że czuję się poniżony jako człowiek, bo ja za taki akt byłbym pociągany do odpowiedzialności prawnej.
Ja: Ale jakie kary proponowałbyś dla biedronek? Każda kara przekraczająca rok więzienia byłaby dożywotnią.
P.G.: Myslę, że powinny odpracować to w czynie społecznym. Np. moje róże nawiedziła plaga mszyc, podejrzewam, że więcej ludzi zgłosiłoby się by pełnić role kata.
Ja: To ma sens! Ale czy to nie utopia w polskich realiach?
P.G.: Nie, dlaczego? Na pewno znajdą się biedronki, które wzamian za pewne przywileje będą gotowe pomagać nam w ujęciu sprawców, stworzylibyśmy biedronkowy oddział policji ds. biedronek. Oczywiście napotkamy przeszkody, jak choćby barierę językową, ale mimo tych przeszkód musimy dążyc do celu, biedronki nie mogą dłużej być bezkarne! Sprawiedliwość dla wszystkich!
Ja: Dziękuję za wywiad, do widzenia.
P.G.: Proszę bardzo, mam nadzieję, że twój reportaż doprowadzi do szybszego zakończenia tej bulwersującej sprawy. Żegnam.
Sprawiedliwość jednak nie jest ślepa, zaraz po swoim miłosnym akcie biedronki spadły na podłogę w autobusie. Jakaś kobieta ubrana cała na czarno niczym kat wstała i zacząła kierować się w stronę drzwi nie zwracając nawet uwagi jak pod jej butami trzeszczą dwa małe pancerzyki. Popłynęły łzy z twarzy przypadkowych osób. jednym z płaczących był Paweł F., gdy zapytałem dlaczego tak to przeżył, odpowiedział krótko "Jeśli to cena jaką ponosi sie za odwagę i miłość, to większość ludzi żyłaby wiecznie. |
|