Piscine P. |
Wysłany: Pią 17:01, 05 Paź 2007 Temat postu: reportaż pół-biograficzny- "Marzyciele...?" |
|
Marzyciele…?
Wiosenne popołudnie. Cisza, spokój, a w powietrzu migocące płatki zakwitłych jabłoni unoszone przez ciepły wiatr. Mieszkańcy Parady przygotowują w swych domach kolację lub wylegają na dwór, by spędzić czas z rodziną na świeżym, prześwietlonym rudozłotym słońcem powietrzu. Niektórzy właśnie kończą pracę w polu lub sprawdzają, czy wszystkie kury powróciły do kurnika na swoje grzędy.
STEREOTYPY
Rozmawiam z Izą(17 lat), mieszkającą w Paradzie od urodzenia:
-Tyle razy słyszałam od ludzi mieszkających w mieście, że marzą o przeprowadzce na wieś, bo „tam jest
spokój i czas płynie wolniej.” I zawsze uważałam, że taka opinia jest krzywdząca, zwłaszcza dla mieszkańców wsi, którzy często pracują ciężej i intensywniej niż ludzie z wielkich miast. Tu człowiek podobnie nie może pozwalać sobie na lenistwo-w małych miejscowościach także żyje się w pośpiechu-wiem, bo sama mieszkam razem z rodzicami i dziadkami, którzy często mówią, że doba mogłaby trwać dłużej.
Iza opowiada mi to wszystko z wielką determinacją i przekonaniem w głosie. Zupełnie, jakby czekała na pytanie dotyczące stereotypowej wizji wsi-zacofanej, obskurnej i pełnej niewykształconych ludzi.
-Kiedyś na pytanie mojej koleżanki o miejsce mojego zamieszkania odpowiedziałam, jestem ze wsi. Usłyszałam wtedy:” TY? Mieszkasz na wsi? A wyglądasz na miastową, nie na wieśniarę!”
Może jestem za bardzo wyczulona na tym punkcie, ale wtedy ze zdwojoną siłą dotarło do mnie w jak dobrej kondycji są stereotypy. Nadal. W XXI wieku. Jednak ja swojego zdania nie zmienię-dla mnie przysłowiowym „burakiem” może być człowiek z metropolii, który swoje życie traktuje jak jedną wielką piaskownicę.
Po chwili dodaje:
-Pewnie, że jest u nas dużo osób, zwłaszcza urodzonych przed wybuchem II wojny światowej, którzy nie potrafią czytać i pisać. Ale w większości przypadków ich nauka została samoistnie przerwana w momencie rozpoczęcia się wojny. Ludzie ci, często w wieku 17, 18 lat, musieli zrezygnować ze szkoły, by ratować wyniszczone gospodarstwa swoich rodziców.
PO PROSTU
Obok nas przechodzi lekko chwiejący się na nogach mężczyzna. Mimo trudności, udaje mu się dziarsko wykrzyknąć:” Oooo, witam panienki, witam… i o drogę pytam, miłego łykendu życzę, cześć i czołem!”
Pan Nowak-opisuje Iza- do niedawna roznosił mieszkańcom emeryturę, odbierając pieniądze z pobliskiej poczty. Widząc mój pytający wzrok, od razu odpowiada:” Niechby spróbował to „przepić”, miałby do czynienia ze zgrają rozwścieczonych rencistów. Wiedział, na co się pisze. Ani razu nikogo nie zawiódł, nie oszukał. Wszyscy wiedzą ,że pije, ale wiedzą też, że dotrzymuje obietnic i potrafi trzymać swój nałóg na wodzy wtedy, kiedy należy.
I JA TO WIEM I TY TO WIESZ
-Wszyscy znają wszystkich. Każdy kojarzy zdezelowany rower Nowaka, nowy samochód Kowalskich i wie, o której w nocy dwie sąsiadki wydzierały się na siebie do czasu przyjazdu radiowozu. Nawet skłóceni ze sobą mieszkańcy są zorientowani w sytuacji „wroga”.
W RESTAURACJI:- JEST ŻUREK? –NIE.-A PIEROGI RUSKIE?- NIE.-TO WODĘ POPROSZĘ.-NIE MA..- A CO JEST? - KUCHARKA NA ZAPLECZU, KUCHNIĘ SPRZĄTA
Nasza rozmowa zbliża się do finału. Schodzimy na temat krajobrazu.
-Może to i lepiej, że nie mamy tu żadnego sklepu ani nie ma nas na mapie. Przynajmniej można sobie czasem w spokoju pofilozofować, miejsca na „wypas myśli” jest ogromnie dużo. Czuć przestrzeń. Ciężko jest z dojazdem do miasta,, szczególnie w zimie-kiedy trzeba wstać o 5.00, żeby dojść, przedzierając się przez dwumetrowe zaspy, na przystanek o 7.05. Czasami-mówi Iza-wszyscy mają dość tego ”cywilizacyjnego deficytu.” A gdy widzi się, że na pięćdziesięciokilometrowym odcinku niedawno utwardzonej drogi czyha ponad 70 dziur, to nie jest sympatycznie. Nigdzie jednak nie czuć bliskości natury tak jak tutaj. Zawsze mi się wydaje, że gdyby to miejsce pokazać Orzeszkowej, napisałaby kolejną magiczną powieść.
Wracam samochodem, przejeżdżając przez całą wieś. Obok ustrojonego polnymi kwiatami krzyża widzę staruszka, który z pietyzmem zdejmuje beret z głowy i przyciska go do piersi. Naprzeciwko kilku domów, w cieniu konarów wiśni, na drewnianych ławkach siedzą trzymający się za ręce ludzie. Piękni ludzie.
A na tabliczce z nazwą miejscowości wyblakła już nieco, dopisana żółtym sprayem końcówka układa się w napis PARADAJS |
|